ROZMOWA Z Damianem Pankiem, trenerem Huraganu Międzyrzec Podlaski
Nie biorę kotów w workach
Przed Wami okres przygotowawczy, który dla zdecydowanej większości będzie czymś nowym...
- Dokładnie. Poza: Adamem Wiraszką, Hubertem Łukanowskim, Pawłem Radziszewskim czy Łukaszem Mirończukiem nikt nie przygotowywał się do startu na czwartoligowy poziom. Jestem bardzo ciekawy, jak chłopcy zareagują na nowe wyzwania. Sam jestem ciekawy, jak zespół będzie reagował na wydarzenia boiskowe w wyższej klasie rozgrywkowej. Chcę, by prawie wszyscy zawodnicy otrzymali szansę i zweryfikowali swoje umiejętności i możliwości w czwartej lidze.
I może zdarzyć się tak, że Twoi podopieczni przegrają dwa czy trzy mecze z rzędu...
- I to będzie dla nich nowość. Jako Huragan rzadko przegrywali. Byliśmy przyzwyczajeni do dominowania na boisku. Dominowaliśmy i stwarzaliśmy sytuacje. Różnie było z ich kończeniem. To prawda. Gra toczyła się na połowie przeciwnika, często długimi fragmentami. Teraz trudniejsi przeciwnicy, większe wyzwania. Tutaj moja głowa, by chłopców nauczyć i przestawić na nieco inne granie. Czeka nas gra w niższym pressingu, łamanie schematów, rozwiązania w kontrach. Po zmianach kadrowych będziemy chcieli byś silniejsi. Jestem ciekawy i nie mogę doczekać się walki o punkty.
W okresie przygotowawczym do Międzyrzeca Podlaskiego będą przyjeżdżać wagony, autobusy, busy czy pojedynczy zawodnicy?
- Nie ma mowy o wielkich ruchach kadrowych. Jestem wyznawcą ciągłości pracy i zmian kosmetycznych. Nigdy nie lubiłem przebudowy zespołu. To niczemu nie służy, chociaż czasami to nieodzowny element funkcjonowania klubu. Pojawi się kilku graczy, nawet na pierwszym treningu, których chciałbym zobaczyć w mojej drużynie.
Kto przyjedzie?
- Będą to zawodnicy, których znam i widziałem. Nie biorę kotów w workach.
Jakie są Twoje największe potrzeby?
- Największą bolączką jest pozycja obrońcy. Kacper Stalewski studiuje w Warszawie i w czwartej lidze nie można grać bez regularnego treningu. Mam Łukasza Mirończuka, Alana Olszewskiego i Iwa Czumera, którzy mogą zagrać na tej pozycji. Pojawi się chłopak z drugiej Pogoni Siedlce. Chciałbym również wzmocnić siłę ofensywną. Brakowało nam przebojowego napastnika, dobrze grającego tyłem. Nie wiadomo co będzie z Igorem Paczuskim, który zdawał do szkoły pożarniczej. W tym momencie mam Kacpra Chudowolskiego, ale jego bardziej widziałbym na skrzydle. Jestem zainteresowany dwoma zawodnikami, którym chciałbym się przyjrzeć.
Zapewne cały okres przygotowawczy spędzicie na miejscu?
- Tak. Ten czas jest specyficzny, bo bardzo krótki. Mamy pięć tygodni pracy i granie. Będziemy ćwiczyć na swoich obiektach. Mamy świetne warunki, chociaż był pomysł, byśmy chociaż na kilka dni udali się poza domy.
Kto nie zagra w Huraganie?
- O "Stalówie" i Igorze mówiłem. Przemysław Grajek, który był moim grającym asystentem. Dostał propozycję pracy w TOP-ie 54 Biała Podlaska z juniorami starszymi. Nie będzie z nami Krystiana Zbiecia, który wyjechał za granicę i wróci dopiero w październiku. Piotr Wojtczuk szykuje się na artroskopię kolana i z pewnością nie pomoże nam w najbliższym czasie. Nikt nie deklarował, że chce odejść, albo skończyć z piłką nożną.
Kogoś skreśliłeś z kadry?
- Jeszcze nie. Jeśli nawet tak zrobię, to najpierw zawodnicy dowiedzą się tego ode mnie lub od ludzi z zarządu.
Wiadomo, że nową postacią może być Kacper Waniowski...
- To młody chłopak, pochodzący z Parczewa. Ostatni sezon grał w trzecioligowych Orlętach Radzyń Podlaski. Zaliczył trochę minut, ale z pewnością u nas liczy na więcej występów. Kacper byłby kolejnym graczem z okolicy, który mógłby identyfikować się z klubem. Przecież ma studia w Białej Podlaskiej. Na nikogo z zewnątrz nas nie stać.