ROZMOWA Z Jakubem Jakimiakiem, trzykrotnym medalistą mistrzostw Polski
Trenerowi oraz mojej Renacie i Irkowi
Jak ocenisz swoje występy w Lublinie?
- Bardzo dobrze. Najbardziej byłem zadowolony po wyścigu na 200 m kraulem, gdzie zrobiłem czas na wysokim poziomie. Na zawody jechałem z nadziejami, żeby zrobić "życiówki". Udało się.
Z tego co wiem, zdobycie medalu wśród 16-latków to nie taka łatwa sztuka...
- Dokładnie. Wiedziałem, że o miejsce na podium będzie bardzo ciężko. W moim roczniku jest bardzo wielu mocnych zawodników.
Udało się i trzykrotnie wchodziłeś na podium...
- Piękna sprawa. Myślę, że to dobry dorobek. Tym bardziej, że wracam do formy po ciężkim poprzednim sezonie.
Dlaczego ciężkim?
- Nie miałem gdzie pływać. Było ciężko. Nie pojechałem na zimowe mistrzostwa Polski, które odbyły się w grudniu. Musiałem sobie odpuścić. Mieliśmy w białej Podlaskiej treningi dwa lub trzy razy w tygodniu, gdzie było obiecywane, że pływacy nie stracą nic na remoncie międzyrzeckiego basenu. Rzeczywistość okazała się inna, a obietnice można było włożyć między...
Przed startem w zawodach wziąłbyś trzy medale w ciemno?
- Medale to jedno, ale jeszcze wyniki sekundowe. Gdyby do nich były przypisane takie czasy jakie uzyskałem to z pewnością.
A teraz wakacje...
- Dokładnie. Od mistrzostw mam czas wolny. Niedługo wyjeżdżam z rodziną do Polańczyka. Poza mamą, tatą, siostrą będzie trzech wujków z ciociami i ich dzieci oraz babcia. Zapowiada się duża ekipa. Pod koniec wakacji jadę na obóz z trenerem Wojciechem Lubański, kolegami i koleżankami z klubu. Będziemy odpoczywać oraz robić różne treningi w Darłówku.
Komu dedykujesz krążki?
- Swoje medale i osiągnięcia dedykuję mojemu trenerowi Wojciechowi Lubańskiemu. Bez niego nie osiągnąłbym tylu sukcesów. Opiekuje się mną od samego początku. Wielokrotnie zdarzało się, że spędzałem z nim więcej czasu na basenie niż z rodzicami w domu. Bez nich również nie byłoby moich wyników. Moja Renata i Ireneusz bardzo mnie wspierają i troszczą się o mnie w każdym momencie mojego życia.