Na naszej żwirowni jest jeszcze lód i panuje mróz. Czyż nie kusząca sceneria, by świętować pierwszy dzień wiosny? Często i gęsto można było zaobserwować grupki młodzieży spacerujące "po wodzie". Można więc dojść do wniosku, że nie wszyscy zdają sobie sprawę z faktu, że przejściowe, dodatnie temperatury zrobiły swoje. Bywa, że gdy pokrywa lodowa ma grubość nawet 20 cm nie da się ocenić, czy przypadkiem nie jest zbudowana z zamarzniętego śniegu. Dodatkowo, warto wiedzieć, że śnieg (a zimą przecież śnieg pada) nie pozwala na równomierny przyrost lodu. Odwilż jest najniebezpieczniejszym okresem zwłaszcza dla amatorów wieczornych przechadzek, jazdy na łyżwach i wędkarzy.
Chcielibyśmy przypomnieć przede wszystkim rodzicom, aby przestrzegali swoje dzieci i zabraniali im wchodzenia na zamarzniętą wodę. Do ślizgania powinny służyć jedynie sztuczne lodowiska, bo nawet, gdy panują temperatury minusowe nie ma "bezpiecznego lodu". Nigdy nie ma gwarancji, że płyta lodowa jest wystarczająco gruba na całej powierzchni, niepopękana i nieuszkodzona w żaden sposób, a dodatkowo śnieg często zakrywa zdradliwe przeręble. Prewencja jednak prewencją.. strażacy co roku apelują o rozwagę przypominając o zagrożeniu. Kolejne więc parę słów dla "nieustraszonych":
- jeśli już decydujemy się na wejście na lód zawsze w pobliżu powinna być przynajmniej jedna osoba,
- poruszając się po lodzie nie wolno trzymać rąk w kieszeniach - w razie wpadnięcia do wody wydostanie się na powierzchnię jest wówczas utrudnione lub niemożliwe,
- jeśli usłyszymy trzeszczenie lodu, nie powinniśmy się zatrzymywać, a natychmiast zawrócić w kierunku brzegu,
- jeśli już dojdzie do tragedii i wpadniemy do wody starajmy się zachować spokój i próbujmy wezwać pomoc; połóżmy się płasko na wodzie, rozłóżmy szeroko ręce i starajmy się wpełznąć na lód; leżąc na nim wolno poruszajmy się w kierunku brzegu,
- jeśli chcemy pomóc osobie, pod którą załamał się lód, nie podchodźmy do tego miejsca, bo w ten sposób zwiększamy nacisk na lód, spróbujmy się podczołgać; starajmy się też podać tonącemu jakiś przedmiot - szalik, wędkę, grubą gałąź - i w ten sposób wyciągnąć go na lód; jeśli nie możemy pomóc - wezwijmy straż pożarną lub policję,
- po wyciągnięciu osoby z wody trzeba jej udzielić pierwszej pomocy - okryć czymś ciepłym (płaszczem, kurtką) i jak najszybciej przetransportować do zamkniętego, ciepłego pomieszczenia,
- nie wolno poszkodowanego polewać ciepłą wodą, ponieważ może to spowodować szok termiczny; w miarę możliwości podawajmy mu słodkie i ciepłe (ale nie gorące!) płyny do picia; nie alkohol - bo to powoduje dalsze wychłodzenie ciała.
Powyższe porady kierujemy również do wędkarzy, którzy realizując swoje pasje nie zawsze zachowują się rozsądnie i, statystycznie, to oni są najczęściej ofiarami utonięć.
Jak to wygląda w praktyce? W pierwszej chwili, gdy załamuje się lód, konsternacja sprawia, że człowiek nie jest w stanie ocenić sytuacji. Po chwili buty, spodnie, kurtka nabierają wody i pojawia się wrażenie, że coś bardzo mocno ściąga w dół. Nie przydają się wtedy rady typu: postaraj się podeprzeć łokciami i połóż się plecami na krze i pracuj nogami jak "żabką". Osoba, która zimą wpadnie do wody, z powodu wychłodzenia organizmu może umrzeć po 10-15 minutach. Na pewno też, nie warto sugerować się udokumentowanymi przypadkami uratowania życia i przywrócenia do pełnego zdrowia człowieka, który przebywał kilkadziesiąt minut pod wodą.
Na koniec przypomniała mi się anegdotka o dwóch studentach, którzy zgubili się w górach i rozładował im się telefon - podsumowaniem całej historii jest komentarz jednego z ratowników, w którym dobitnie podkreślił, że aby wybrać się w teren (czy to góry, czy to woda) należy zadbać o chociaż jedną włączoną komórkę. Z wiarą w Wasz rozsądek, zapraszam do zastanowienia się, gdy ktoś powie: nie podpuszczam Cię, ale nie wejdziesz na lód. Powtarzając za ratownikami, apelujemy - włączcie myślenie!