Droga Redakcjo!
Chciałabym odnieść do kwestii anonimowości w sieci poruszonej w felietonie Tomasza Łukaszuka "PS. I internet you".
To trochę, można powiedzieć, cytując Grabarza "historia z kantem, co podwójne ma dno". Redaktor Tomasz jest niepoprawnym idealistą. Anonimowość w sieci może być passe, lecz czy użytkownicy są gotowi by z niej zrezygnować? Moim zdaniem nie. Łatwo nie obalimy ostatniego bastionu anarchii jakim jest internet, to potężna, obosieczna broń, z której nie potrafimy korzystać. Od zarania ludzkość potrzebuje "odgórnych wytycznych" organizujących nam życie, takich jak etyka, moralność czy prawo, bez których stosowania nie da się funkcjonować w społeczeństwie. Bez nich zdziczelibyśmy albo już dawno wyginęli jak dinozaury. Nawet Bóg stwierdził, że ta nasza wolna wola jest trochę na wyrost i dał nam X przykazań. Obecny nasz obraz w internecie nie jest zakłamany, to właśnie nasza mroczna strona w pełnej okazałości, czy przez to, że wirtualna jest mniej prawdziwa? Hulaj dusza, piekła nie ma. Zdolność konformizmu wymogła na nas ewolucja społeczna, człowiek się musi przystosować do ogólnie przyjętych zasad, aby normalnie funkcjonować, lecz jeśli nie krępują go okowy konwenansów i ma przekonanie o braku konsekwencji za popełnione czyny, zdziczeje, czego dowodów mamy w sieci mnóstwo.
Firmowanie swoich poglądów nazwiskiem w realu to odwaga, to zdolność godna pochwały, podczas, gdy ta sama sytuacja w sieci to obecnie "głupota", bo kto cię uchroni przed wiadrem pomyj wylanym przez "hejterów" stosujących tzw. "wolność słowa"? Kto mi zagwarantuje, że pewnego dnia nie znajdę swego zdjęcia w jakimś zjadliwym w wymowie memie, tylko dlatego,że ktoś nie zgadza się z moimi poglądami lub, co gorsza, mam porno profil z niedwuznacznymi propozycjami. Jeśli mi to potraficie zagwarantować zgadzam się na publikację pod własnym nazwiskiem.
Ostatnio sprawa ACTA na przykład: może przeciw wszelkim trendom, ale byłam po "drugiej stronie barykady". Czy zamanifestowałam to pod własnym nazwiskiem np. na FB? Skąd! Przecież połowa moich znajomych odsądziłaby mnie od czci i wiary powtarzając owczym pędem za Anonymous slogany o "wolności "w sieci. Tylko pytam, dlaczego w realu godzimy się z tym, że nie ma nic za darmo, a w sieci tak nam to przeszkadza. Dlaczego nikt nie chce być bezpieczny w sieci, nawet kosztem inwigilacji, która i tak ma miejsce, a usankcjonowana prawnie mogłaby być narzędziem do walki z przestępczością wirtualną?
A może trzeba stworzyć ruch "AntyAnonymous" dla tych, którzy chcą by powstał jakiś kodeks praw i obowiązków dla użytkowników internetu? Żarcik taki. Z natury jestem przeciwna wszelkiemu radykalizmowi, ale jestem pewna, że i w tej sprawie udałoby się osiągnąć rozsądny kompromis. Czy oczekuję akceptacji w sieci? Nie. Oczekuje szacunku dla cudzych poglądów, a to nieosiągalne w dobie bezkarności internetu.
Ludzkość musi się odnaleźć w tej nowej sytuacji i historia pokazuje,że ludzką naturę trzeba poskramiać różnego rodzaju okowami praw i ustaw,bo inaczej kto nas uchroni przed ...nami.
Optymizm redaktora Tomasza w promowaniu braku anonimowości i świadomości korzystania z sieci jest godny podziwu, a wiara w ludzi wzruszająca, lecz nie oczekujmy od użytkowników internetu,że oddadzą się prawom,których de facto nie ma...to utopia.
Konkludując: dopóki Internet nie dorobi się legislacji prawnej pozwólcie, że pozostanę tylko słabym człowiekiem,że pozostanę sobą, pozostanę ...anonimowa. Patience
Re: PS. I Internet You.
Opublikowano:
Autor: Patience
KulturaRe: PS. I Internet You.
Polecane artykuły:
wróć na stronę główną
ZALOGUJ SIĘ
Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM
e-mail
hasło
Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE