reklama

Internet a prawo

Opublikowano:
Autor: Adam Paluszkiewicz

Internet a prawo - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook
KulturaInternet a prawo

Na początek kilka znalezionych w sieci przypadków.

„W 2010 r. Burmistrz Tarnowa wystąpił na drogę sądową po tym, jak poczuł się urażony obraźliwym wpisem anonimowego użytkownika, zamieszczonym pod jednym z artykułów blogera A.J. Sąd Okręgowy w Tarnowie (sygn. akt I Ns 162/10), orzekając w trybie wyborczym, uwzględnił rację powoda, pomimo że A.J. nie był autorem komentarza i niezwłocznie zablokował do niego dostęp. W uzasadnieniu sąd stwierdził: Nie do przyjęcia jest stanowisko uczestnika, że nie ponosi za nie (komentarze, które pojawiły się na blogu) odpowiedzialności, skoro pochodziły od internautów korzystających ze swobody wypowiedzi. Właśnie prowadzenie blogu w sposób umożliwiający zamieszczenie w nim takich informacji uznać należy za działanie bezprawne jako sprzeczne porządkiem prawnym i zasadami współżycia społecznego. [pisownia oryginalna]. Sąd Apelacyjny w Krakowie utrzymał w mocy orzeczenie Sądu Okręgowego (sygn. akt Acz 1457/10). Wyrok – obowiązek publikacji przeprosin na blogu, nakaz zapłaty 5 tys. zł na cel społeczny oraz nakaz pokrycia kosztów procesu – został wykonany.” (Katarzyna Szymielewicz, Anna Mazgal, Internet a prawa podstawowe, Warszawa 2011)

„W 2009 r. służby, policja i sądy sięgały do danych telekomunikacyjnych ponad milion razy. W 2010 r. ta liczba zwiększyła się o ponad 1/3. Jednocześnie, analiza przeprowadzona przez ministra ds. służb specjal-nych na polecenie premiera Donalda Tuska pokazała, że w obecnym stanie prawa i prak-tyki nie można w pełni ustalić, jakiego rodzaju są to zapytania, ani kto je kieruje do operatorów. Ponad połowa (56%) dokonywanych sprawdzeń pozostaje niewiadomą, po-nieważ policja, sądy i prokuratury nie przedstawiły żadnych szczegółowych danych na ich temat.” (Katarzyna Szymielewicz, Anna Mazgal, Internet a prawa podstawowe, Warszawa 2011)

„Najpierw przychodzi pismo. Jakaś kancelaria prawna domaga się pewnej sumy pieniędzy od konkretnej osoby, która miała naruszyć prawa autorskie. Nie zapłacisz, doniesiemy na ciebie do prokuratury. Osoba taka często nie pamięta, czy rzeczywiście sytuacja miała miejsce, ale ma w domu kilka komputerów, dzieci, pożycza swoje Wi-Fi sąsiadce. Nie jest pewna, co się stało, więc dla świętego spokoju płaci. Niektórzy są pewni, że nic nie ściągali, albo uważają, że prokuratura i tak nic im nie zrobi. Takich czeka więcej przygód. Wizyta policji o 6 rano, sprawdzenie danych wszystkich domowników, przeszukanie, zabranie do ekspertyzy komputerów (nawet jeśli to narzędzie pracy – co jest coraz częstszą sytuacją). Wszystko dlatego, że kancelaria, której żądanie nie zostało spełnione, złożyła zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa.„ (źródło)

„Policjanci, po informacjach od swoich kolegów z Danii, weszli do mieszkania Mariusza Sz. i zabezpieczyli komputery i dyski. Żadnych treści pedofilskich nie znaleźli, ale odkryli coś zupełnie innego. Na dyskach było w sumie 125 nielegalnych programów, od popularnych typu Windows XP, Office 2007 czy "Wielki Słownik Polsko-Angielski i Angielsko-Polski" po bardzo drogie specjalistyczne programy, nawet po 900 tysięcy złotych za sztukę.

...W sumie ich wartość to, jak ustalili śledczy, ponad 13 milionów 325 tysięcy złotych.

...Mariusz Sz. to z wykształcenia technik budowlany, żonaty, ma dwoje dorosłych dzieci. Jak wynika z akt sprawy pozostaje na utrzymaniu rodziców i żony.

...Zgodnie z prawem, grozi za to do 5 lat więzienia. Ale jeśli mienie jest znacznej wartości, tak jak w tym przypadku, kara może być wyższa, nawet do 10 lat za kratkami.” (źródło)

Problem dotyczący Internetu, związanych z nim możliwościami i naciągnięciami to temat rzeka. Nie mniej jednak w przykładach powyżej coś nie gra. I tym czymś jest w dużej mierze obowiązujące prawo. Jeżeli większość obywateli nieświadomie narusza prawo, to znaczy, że to nie z obywatelami jest coś nie tak, a raczej z prawem. Mimo to wiele słyszymy o atakach hakerów, spamerów, pedofilii w sieci, czy wirusach komputerowych. Sprawy te wymagają głębokiego zastanowienia, jednak brak zaufania do cyberprzestrzeni zwiększa prawdopodobieństwo nieprzemyślanych regulacji, które nie rozwiązując realnych problemów społecznych mierzą w wartości, jakimi stoi Internet. Wprowadza się cenzurę, zastrasza i aresztuje osoby prowadzące blogi, utajnia się obrady jak w przypadku ACTA, itp.

Istnieją pomysły, żeby pośredników internetowych obciążyć za treści znajdujące się na ich serwisach. Nasuwa się pytanie, czy wtedy nie zaczną profilaktycznie usuwać pewnych nawet wartościowych treści? Podobnie jak osoba w przykładzie wyżej, która odpowiadała przed sądem za komentarz pod swoim blogiem. Stanowisko Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w podobnych sprawach wygląda następująco:

„W wyroku K.U. przeciwko Finlandii Europejski Trybunał Praw Człowieka wskazał, iż na państwie ciąży „pozytywny obowiązek” zapewnienia skutecznych instrumentów dochodzenia roszczeń przez osoby, które doznały krzywdy na skutek nadużycia wolności słowa w Internecie, w stosunku do sprawcy naruszenia (autora komentarza). Poszkodowani zwykle próbują dochodzić swoich roszczeń od pośredników ze względu na zdecydowanie większą łatwość ich zlokalizowania, niż w przypadku autora komentarza. ETPCz uznał jednak, że konieczne jest zagwarantowanie bezpośredniej odpowiedzialności sprawcy naruszenia. Zdaniem sądu, mechanizmy krajowe, pozwalające na pociągnięcie do odpowiedzialności zamiast niego – pośrednika, są niewystarczające i na-ruszają prawo do prywatności zawarte w art. 8 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.” (Katarzyna Szymielewicz, Anna Mazgal, Internet a prawa podstawowe, Warszawa 2011)

Z powyższego wynika, że wraz z rozwojem Internetu powinien towarzyszyć rozwój skutecznych procedur pozwalających na identyfikację sprawców naruszeń.

Kolejną sprawą jest wykorzystywanie różnorodnych programów dostępnych w sieci. Wielu z nas korzysta z Photoshopa. A kogo tak naprawdę na niego stać? Mam pewne swoje zdanie na ten temat. Uważam, że dzięki temu, że ludzie ściągają ten program, jest on bardzo popularny i dlatego w zastosowaniach komercyjnych wybierają właśnie jego.  Kto miałby ochotę uczyć się jakiegoś nowego programu skoro ten już zna? Oczywiście tylko niektórym programom może udać się taka kariera.

Wiele osób zna Linuxa, czy Wikipedię. Dzięki wolnemu oprogramowaniu każdy z nas może mieć wpływ na ich rozwój, mają wielu autorów, którzy działają na zasadach niekomercyjnych. Przytoczone przykłady dorównują programom komercyjnym, a w wielu momentach je przewyższają. W obecnych czasach Ciężko jest o nowe wynalazki, dlatego rozwija się to co już istnieje. Jak można zauważyć, nieodpłatne korzystanie ze wszystkiego co znajduje się w Internecie wpływa na wiedzę ludzi, a także rozwój technologii. Dlatego wolność przekształcania powinna być szeroko brana pod dyskusję.

Na obecne warunki dopiero 70 lat po śmierci autora prawa autorskie umożliwiają swobodne korzystanie z jego dorobku. Film przynosi zyski mające znaczenie ekonomiczne dla producenta średnio przez kilka miesięcy od premiery.

Patrząc na to wszystko można przedstawić dwa scenariusze:

  1. Zwiększyć egzekwowanie prawa w stosunku do praw autorskich.
  2. Dostosować prawa autorskie do obecnie panujących warunków.
W pierwszym przypadku objęte ochroną zostałyby interesy tradycyjnych producentów i pośredników, a dostawcy Internetu zostaliby zobligowani do wykrywania i ścigania naruszeń praw autorskich. A ponadto dane osobowe byłyby udostępniane poszkodowanym firmom, mogłoby dojść nawet do odcinania od Internetu.

W drugim przypadku chodzi o poszerzenie zakresu użytkowania oraz zmniejszenie czasu ochrony dzieła.

„Mimo że dzięki internetowi świat stał się mniejszy niż kiedykolwiek, stwarzając twórcom możliwość niezwykle łatwego dotarcia do nieograniczonej liczby osób, prawo autorskie i przemysł rozrywkowy stoją im na drodze.” (Komisarz Neelie Kroes, wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej, przemówienie na Forum Awiniońskim, grudzień 2010 r.)

Na koniec cytat, który jest zarówno moim zdaniem:

„Nie powinno być wymagane uzyskanie zgody autora na powielanie lub rozpowszechnianie dla celów edukacyjnych, naukowych, badawczych, informacyjnych, satyrycznych czy incydentalnych, utworów artystycznych, naukowych lub technologicznych, które już zostały udostępnione publicznie.” (Charter for Innovation, Creativity and Access to Knowledge)

Większość artykułu oparłem na darmowej broszurze Internet a prawa podstawowe. Zachęcam do lektury tej książeczki, ponieważ rzuca ona dość szerokie spojrzenie poparte dokładnymi danymi na problem związany z regulacjami dotyczącymi Internetu. Zapraszam do dyskusji na ten temat. 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

logo