Woda stała na polach rolników wsi Przechodzisko, Szóstka, Wygnanka i częściowo Bereza od końca czerwca prawie do końca lipca. Roślinność na zalanych łąkach i polach wygniła całkowicie. To, co odrasta, nie nadaje się już do niczego, a teren wymaga rekultywacji. Rolnicy mówią, że dopiero teraz da się na pola wjechać sprzętem. Wcześniej było to niemożliwe, ze względu na to, że przemoknięty grunt przypominał bagno.
Woda przelewała się przez groble
Problem dotyczy odcinka kanału między jazem w Augustówce a ujściem kanału do Krzny Południowej (ok. 15 km). Spadek terenu jest tam niewielki, więc woda spływa bardzo powoli. Dodatkowo ten fragment jest bardzo zarośnięty.
- Kanał nie jest regularnie czyszczony. Dodatkowym problemem są bobry, które w pobliżu ujścia kanału do Krzny Południowej budują tamy. Powalone drzewa leżą tam od dwóch lat. Wody Polskie nic z tym nie robią - mówi Wiesław Denisiuk, rolnik z Przechodziska.
Po ulewnych deszczach pod koniec czerwca do kanału zostało zrzucone dużo więcej wody, niż był on w stanie odebrać. Przez kolejne dni poziom wód stale wzrastał.
- 8 lipca wody było tak dużo, że przelewała się nad groblą - opowiada Denisiuk. Rolnik podaje, że według jego wiedzy zalanych zostało ok. 200-300 ha. - To wyglądało makabrycznie - ocenia rolnik.
Ma on ok. 80 ha upraw, z czego 20 ha znalazło się pod wodą. Duża część zniszczona została całkowicie. 10 ha łąk wymaga rekultywacji.
(…)
Więcej w elektronicznym (CZYTAJ TUTAJ) i papierowym wydaniu Wspólnoty (dostępnym w punktach sprzedaży).