Od równości po dominację – zmiana polityki UE
Organy UE, łamiąc obowiązujące prawo, zwiększają swoje kompetencje. Przejawem tzw. “kompetencji pełzających” jest m.in. odchodzenie od zasady jednomyślności podczas głosowań. Umacnia to pozycje Francji czy Niemiec, a pozostałe kraje wspólnoty czyni zależnymi od Zachodu. Czy możemy pozwolić na ingerencję UE w naszą wewnętrzną politykę?
Starania w dojściu do kompromisu w sporze o Krajowy Plan Odbudowy utwierdziły nas w przekonaniu, że nie można ufać Komisji Europejskiej. Polski rząd – mimo obaw Solidarnej Polski – zgodził się na wiele ustępstw względem Brukseli. Nie wpłynęło to jednak w żaden sposób na pozyskanie funduszy, które pomogłyby naszemu krajowi w walce ze skutkami pandemii czy wojny na Ukrainie. Europejskie władze chcą jeszcze bardziej wykorzystać okazję, by odebrać Polsce prawo do samodzielnego decydowania w wielu aspektach. Jaka jest cena polskiej suwerenności? Okazuje się, że coraz mniejsza. Zdaniem europejskich władz Polska gospodarka jest na tyle silna, że nie potrzebuje aż tak wysokiego wsparcia, jakie początkowo zakładał KPO.
Zamiast uciekać od problemu, trzeba aktywnie działać. Chcemy zostać w Unii Europejskiej i w porę zastopować kierunek, w którym zmierza Bruksela. Nie godzimy się na dyktaturę silniejszych państw. Nie możemy ulegać decyzjom, które pochodzą z Berlina. Nasz rząd jest w Warszawie i tutaj podejmowane są najważniejsze dla Polski kwestie. Musimy wrócić do korzeni Unii Europejskiej, kiedy była to wspólnota równych i suwerennych państw. Bezradność i uległość polskiej opozycji objawia się straszeniem Polexitem, o którym nikt, poza Donaldem Tuskiem, nie mówi – twierdzi Marcin Romanowski, Wiceminister Sprawiedliwości.
Europejskie elity chcą utworzenia Europy na nowych – lewicowych – wartościach. Początki tego procesu są już widoczne. Odejście od wiary katolickiej, zastąpienie tradycyjnego modelu rodziny parami LGBT czy propagowanie ideologii gender to tylko niektóre z przykładów działalności lewicowych bojówek wspieranych przez zachodnie rządy. Państwa – takie jak Polska – które nie chcą sprzedać swojej kultury i tożsamości narodowej, są często szantażowane zabraniem unijnych funduszy. Brak podporządkowania się rozkazom płynącym z Brukseli nie podoba się władzom Niemiec czy Francji.
Rząd Zjednoczonej Prawicy od 2015 roku nieustannie stara się naprawić zaniedbania ekipy Donalda Tuska, która uzależniała nas od decyzji podejmowanych w Brukseli i Berlinie. Polacy powinni sami decydować o swoim sądownictwie, energetyce czy gospodarce. Jesteśmy suwerennym państwem i Unia Europejska powinna o tym wiedzieć – dodaje Marcin Romanowski, Wiceminister Sprawiedliwości.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.