Każdy z setów sobotniej rywalizacji był rozgrywany "na żyletki". Najmniejszy błąd w wielu przypadkach kosztował porażką w poszczególnej partii. Pierwszy set lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy szybko wypracowali pięciopunktowe prowadzenie. Przy stanie 10:5 trener gości, Łukasz Wasąg, zdecydował się na przerwę. Jego wskazówki przyniosły skutek – najpierw doprowadzono do remisu 12:12, a później goście przechylili szalę na swoją stronę, wygrywając do 22.
W drugim secie ponownie to gospodarze wyszli na wyraźne prowadzenie i wydawało się, że stan 24:21 wystarczy, by bez problemów wyrównać stan rywalizacji. Jak pokazuje jednak historia spotkań międzyrzeckiego zespołu, podniesienie ciśnienia swoim kibicom jest w hali przy ul. Leśnej na porządku dziennym. Dlatego też MTS urządził sobie najdłuższy set w całych rozgrywkach, zwyciężając ostatecznie 41:39. Poprzedni rekord "wykręcili" siatkarze MOS Wola i Enea KKS Kozienice, którzy w 9. kolejce rozegrali seta zakończonego wynikiem 36:34. Można więc spodziewać się, że dzisiejsze osiągnięcie nie zostanie pobite już do końca sezonu.
Trzecia i czwarta partia to ciągła wymiana ciosów. W każdym z tych setów raz prowadzili jedni, innym razem drudzy. Końcówki należały do gości, którzy w czwartym secie mieli nawet dwie piłki meczowe. Nie zdołali ich wykorzystać i to MTS doprowadził do tiebreaka. W nim nie brakowało wielu emocji, które udzielały się zarówno zawodnikom, jak i trenerom obu drużyn. W pewnym momencie Bartłomiej Bujniak został ukarany czerwoną kartką, dzięki czemu międzyrzeczanie wyszli na jednopunktowe prowadzenie. Prowadzenie, którego nie oddali do samego końca, zwyciężając 15:13.
W najbliższą sobotę MTS czeka arcytrudne zadanie. Międzyrzeczanie jadą do Grodziska Mazowickiego, by zmierzyć się z wiceliderem drugiej ligi, grupy drugiej - Spartą. O wyniku poinformujemy zarówno na naszej stronie, jak i w cotygodniowym wydaniu Wspólnoty!
MTS Międzyrzec Podlaski - SwK KARTPOL Kobyłka 3:2 (22:25, 41:39, 23:25, 27:25, 15:13)
MTS: Janczyk, Rajchelt, Skałbania, Gołębiowski, Kępka, Orlicz, Bielecki (libero) oraz Nowacki, Sobieszczak, Strycharz.
MVP spotkania: Jaromir Orlicz (MTS).
Trenerzy po meczu:
Paweł Bieliński, Międzyrzeckie Towarzystwo Siatkarskie
– Tak jak się spodziewaliśmy, wiedzieliśmy, że drużyna z Kobyłki nieprzypadkowo zajmuje czwarte miejsce. Powtarzałem to chłopakom wielokrotnie i oni również zdawali sobie z tego sprawę. To naprawdę dobrze poukładany zespół, grający solidną siatkówkę. W starciu z takim przeciwnikiem pokazaliśmy charakter – wyciągnęliśmy jednego seta, drugiego, i za to chapeau bas. Jesteśmy zbyt młodym zespołem, by mówić o czwórce jako naszym marzeniu, one są na pewno większe, ale bardzo chcielibyśmy tam być. To dla nas rodzaj dodatkowej nagrody. Pokazujemy, że potrafimy grać, że mamy charakter, że pomimo strat w setach czy przegranych akcji potrafimy odwrócić losy meczu. To zasługuje na brawa.
Łukasz Wasąg, SwK KARTPOL Kobyłka
– Mecz grany "na emocjach", wszystkie sety rozgrywane na styku, w końcówkach. Szkoda tego drugiego seta, bardzo żałuję. Wynik 41:39 – gdybyśmy wygrali tego seta, mielibyśmy przeciwnika na 2:0 i gra wyglądałaby zupełnie inaczej. Gospodarze zaprezentowali się bardzo dobrze, szczególnie w polu zagrywki. Kiedy do tego dochodzi blok, obrona i asekuracja, to trudno z nimi wygrać – rozegrali naprawdę solidne spotkanie. Nam niestety trochę zabrakło. Rozwiązania na wysokich piłkach nie były odpowiednie, a nasze granie blokiem na ich wysokie piłki również nie przynosiło efektów. Grali nad rękoma i wykonywali zagrania, których mieliśmy unikać. Oczywiście chcieliśmy wywieźć stąd trzy punkty, ale jeden punkt stąd jest zawsze cenny. Kto znajdzie się na koniec w pierwszej czwórce? Kobyłka.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.