ROZMOWA Z Radosławem Grabowskim, wielokrotnym laureatem konkursów
Każdy ma patent na wygrywanie
Jak to się stało, że wylądowałeś na boisku w Białymstoku?
- Tym razem musiałem skomentować akcję, która według mnie była tą najlepszą w wykonaniu Patryka Klimali - młodzieżowca października w rozgrywkach najwyższej klasy rozgrywkowej. Miesiąc wcześniej również miałem przygotowany filmik, jednak spóźniłem się z dodaniem go na serwer o cztery minuty i nie byłem brany pod uwagę przez komisję konkursową.
Teraz się udało...
- Tydzień przed meczem zadzwonił przedstawiciel PKO BP Ekstraklasy i poinformował o zwycięstwie. Po wypełnieniu odpowiednich dokumentów mogłem wręczyć statuetkę.
Mało brakowało, a nie pojawiłbyś się na spotkaniu. Dlaczego?
- Przez cały tydzień w moim domu panował jakiś wirus. Myślałem, że mnie ominie, ale jak się okazało w sobotę wieczorem, nic z tego. Nieprzespana noc, kiepskie samopoczucie, godzinę przed wyjazdem miałem odpuścić. Drugiej takiej szansy mogło jednak nie być, więc mimo choroby, pojechałem do Białegostoku.
Musiałeś kupić bilet?
- Nie było takiej potrzeby. Dostaliśmy bilety i akredytacje, dzięki którym mogliśmy wejść na murawę i do tzw. strefy mieszanej, czyli miejsca, w którym mogliśmy porozmawiać z zawodnikami obu drużyn.
Gdzie otrzymałeś miejsce na stadionie?
- W sektorze VIP, tuż za ławką rezerwowych Jagiellonii.
Wszystko pięknie, tylko chyba było trochę zimno na meczu?
- Nie lubię gorąca, ale taka pogoda niestety nie sprzyja oglądaniu meczu. Drugą część spotkania obejrzeliśmy w stadionowym barze, w telewizji. Przynajmniej było ciepło.
To kolejna twoja nagroda. Ostatnio miałeś możliwość obejrzenia hitu: Legia Warszawa - Lech Poznań z wysokości kanapy PKO BP, ustawionej na murawie...
- Miałem najlepsze z możliwych miejsc, ale piłkarski klimat bardziej czuć w Białymstoku.
Kogo zabrałeś do Białegostoku?
- Mojego kolegę Grześka Szostkiewicza. Gramy razem w Krznie, wcześniej kilka lat w Huraganie. "Malina" chyba był zadowolony. Narzekał jedynie, tak, jak wszyscy, na niską temperaturę. Piłkarze w pierwszej połowie też nie zadbali specjalnie o większe emocje.
Sam mecz, jak ocenisz?
- "Jaga" ma ciekawych zawodników, wprowadza sporo młodzieży, przeprowadza trafione transfery. W tym meczu była konkretniejsza i swoim doświadczeniem zwyciężyła. Według mnie kadrowo to ścisła czołówka polskiej ligi, jednak to Ekstraklasa. Trudno zrozumieć, dlaczego są dopiero pod koniec grupy mistrzowskiej.
Miałeś chwilę, by porozmawiać ze zwycięzcą - Patrykiem Klimalą?
- Niestety, ale nie. Zawodnik Jagiellonii tylko podziękował. Był skupiony na meczu, nie miał czasu na dłuższe rozmowy. Godzinę później strzelił gola, który dał prowadzenie zespołowi z Białegostoku.
Masz plany na kolejne wygrywanie?
- Idą święta, więc jest sporo możliwości, ale w grudniu na stadion na pewno się już nie wybiorę (śmiech - przyp. red.).
Jest patent na zwycięstwa w konkursach?
- Każdy konkursowicz ma swoje sposoby. Przede wszystkim trzeba spróbować, a każda kolejna wygrana napędza do udziału w większej ilości konkursów.