reklama
reklama

Karol Kopryjaniuk zwycięski na gali Krwawy Sport (WYWIAD) (ZDJĘCIA)

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport Karol Kopryjaniuk ma już za sobą debiut na dużej gali Krwawy Sport. W pojedynku półzawodowym zwyciężył z Jakubem Malinowskim decyzją sędziów. Porozmawialiśmy z zawodnikiem Red Lion Club o samym pojedynku i odczuciach względem samej gali.
reklama

ROZMOWA Z Karolem Kopryjaniukiem, zawodnikiem Red Lion Club

Przede wszystkim spełnienie marzeń

Jak doszło do pojedynku z Jakubem Malinowskim? Skąd pojawiła się propozycja walki?

- Zadzwonił do mnie trener Wiktor Waszczuk, a ja bez chwili zastanowienia przyjąłem propozycję. Walka na tak dużej gali była moim marzeniem.

Nie bałeś się podjąć rękawic na zawodowym ringu? Był to dla Ciebie debiut w formule półzawodowej...

- Było to dla mnie wyzwanie, jednak nie obawiałem się przed tym pojedynkiem, bo miałem za sobą już kilka walk na zasadach amatorskich. Dokładnie było ich już trzynaście, teraz doszedł pierwszy pojedynek półzawodowy.

Z kim wybrałeś się na tę walkę? Kto stał w Twoim narożniku i kto być może wspierał Cię jako kibic?

- W narożniku znalazł się oczywiście trener Wiktor Waszczuk, a także mój przyjaciel z Red Lion Club Jakub Świderski. Stanął tam także drugi z moich przyjaciół, jednak on nie jest związany z naszym klubem jako zawodnik. Na gali pojawił się także mój brat, który znalazł się na trybunach i wspierał mnie, będąc niedaleko klatki.

Jak oceniasz poziom organizacyjny tej gali? Czy coś Cię zaskoczyło, było nowe?

- Byłem bardzo mocno zaskoczony poziomem tego wydarzenia, bo szczerze mówiąc nie wyobrażałem sobie lepszego startu poza walkami amatorskimi. Wszystko stało na najwyższym poziomie, z czego, poza samym wynikiem, jestem bardzo zadowolony.

Co uważasz o samej walce? Malinowski okazał się wymagającym przeciwnikiem?

- Mój oponent zaskoczył mnie swoim solidnym przygotowaniem. Był bardzo mocny w klinczu, jak i otwartej stójce i zyskał mój szacunek nie tylko dobrą postawą w ringu, ale również zachowaniem, jakie prezentował zarówno przed, jak i po walce.

O wyniki musieli zadecydować sędziowie. Po samej walce byłeś pewny swego?

- Tak. Czułem, że wygrałem, bo w drugiej i trzeciej rundzie zrobiłem zdecydowanie więcej, niż przeciwnik. Wpływ na końcowy wynik miały aspekty kondycyjne, a także charakter, którego pokazałem więcej od przeciwnika. Koniec końców zadecydowały jednak większe umiejętności czysto sportowe.

Trenerem Malinowskiego jest dobrze znany w sportach walki Marcin Różalski. Robiło to na Tobie wrażenie czy skupiłeś się na samym zawodniku?

- Nie wbijałem sobie tego do głowy, miałem przed sobą walkę z Kubą i to na nim koncentrowałem swoją uwagę.

Tym razem to jednak gameplan Wiktora Waszczuka okazał się skuteczniejszy. Co przygotowaliście na Malinowskiego?

- Przed samą walką myśleliśmy, że mój przeciwnik jest dużo wyższy. Okazało się inaczej i w planie na tą walkę miałem przede wszystkim skracać dystans i kiedy dochodziło do klinczu, wciskać głowę w jego brodę i go "przełamywać".

Znałeś Malinowskiego wcześniej czy była to dla Ciebie zupełnie nowa twarz w stawce? Czymś Cię zaskoczył?

- Oczywiście kojarzyłem go, jednak nie interesowałem się jego wcześniejszymi pojedynkami. Obejrzałem je dopiero gdzieś w mediach społecznościowych. Poza zaskoczeniem związanym ze wzrostem, muszę przyznać, że miał bardzo dobre techniki nożne, ale poza tym nie było większych niespodzianek.

To Twoja pierwsza półzawodowa walka. Planujesz kolejne?

- Jak najbardziej! Jeśli będzie taka okazja to oczywiście podejmę rękawice.

Co uważasz za największy plus z tego wyjazdu? Było to spełnione marzenie i doświadczenie na przyszłość?

- Zdecydowanie bardziej spełnienie marzenia, jakim była walka na tak prestiżowej gali. Udało mi się porozmawiać z Marcinem Wrzoskiem, a moją walkę komentował dobrze znany chociażby z KSW Łukasz "Juras" Jurkowski.

Jakie plany w najbliższym czasie? Gdzie będziemy mogli Cię zobaczyć?

- Na razie nie mam planów związanych z zawodowstwem, jednak jeśli pojawi się jakaś propozycja, oczywiście ją rozważę. Przed nami więc w bliższej perspektywie pojedynki amatorskie.

Komu chciałbyś zadedykować swój występ?

- Z racji tego, że był to mój pierwszy tego typu pojedynek, zwycięstwo chciałbym zadedykować mojemu trenerowi, rodzince oraz wszystkim, którzy wierzyli, że uda mi się zwyciężyć.

Dzięki za rozmowę.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
reklama
reklama