Damian Panek: Mamy swoje cele. Wie o tym szatnia

ROZMOWA Z Damianem Pankiem, trenerem Huraganu Międzyrzec Podlaski
Mamy swoje cele. Wie o tym szatnia

Huragan jest gotowy na walkę o punkty?

- Może nie w stu procentach, ale jesteśmy gotowi. Ostatni tydzień trochę pokrzyżował nam plany. Były mrozy i nie mogliśmy ćwiczyć na swoim boisku. Musieliśmy korzystać z Orlika, gdyż wieczorem nasza nawierzchnia była zamarznięta. Za nami mecz pucharowy z Lutnią. Nie jest wyznacznikiem naszej formy, ale pokaże, w którym jesteśmy miejscu przygotowań. Wszystko robimy pod kątem 19 marca.

Wszyscy są gotowi do gry?

- Oprócz Bartłomieja Goździołki. Pocieszające jest to, że wrócił już do indywidualnego treningu i czuję się coraz lepiej. Nie mam urazów. Myślę, że wszystko zmierza w dobrym kierunku.

Jak podsumujesz ruchy kadrowe?

- Chcieliśmy skorzystać z zawodników z okolicznych klubów, jednak nie są zainteresowani trenowaniem trzy lub cztery razy w tygodniu. Każdy ma prawo wyboru, ale to trochę przykro, że gracz z szóstej ligi nie chce spróbować swoich sił w wyższej klasie rozgrywkowej. Poszliśmy w innym kierunku, stąd są u nas: Aristotelis Zogkos czy Anton Alfimov. Trzeba sobie powiedzieć, że czwartoligowe ekipy w naszym województwie w przeważającej części nie są atrakcyjnym kierunkiem pod względem finansowym. U nas nie ma możliwości naginania spraw związanych z płatnościami.

W zespole nie będzie: Mariusza Chmielewskiego, Łukasza Mirończuka...

- Będzie brakowało "Maria", który poszedł do Podlasia. Był naszym najlepszym strzelcem. Z kolei "Miron" dawał spokój w defensywie. Wychodzę z założenia, że nie ma ludzi niezastąpionych. Nie płaczemy, życie toczy się dalej. Sytuacja w tabeli pozwala nam na testowanie ciekawych rozwiązań.

O co zagra Huragan przed startem wiosny?

- Plany się zmieniły. Początkowo chcieliśmy się znaleźć w pierwszej "szóstce". Plan wypełniliśmy w sposób celujący. Teraz nikt nie powie nam, że mamy zrealizowany cel i możemy myśleć o kolejnym sezonie. Przed nami bardzo ciekawe rozgrywki w grupie mistrzowskiej.

O co powalczycie?

- Mamy swoje cele. Wie o tym szatnia. Przekaz zarządu jest jasny: wygrywajcie każdy kolejny mecz. Chcemy grać jak najlepiej w piłkę i pokazać, że jesteśmy czołową drużyną czwartej ligi w województwie.

Patrząc na tabelę obu grup, jesteście liderem i faworytem do wygrania ligi...

- Zawsze patrzyłem na punkty, a nie miejsca. Nie powiem, że nie patrzę na tabelę drugiej stawki, bo byłaby to hipokryzja. W moim odczuciu jest dwóch faworytów do awansu. Lublinianka Lublin i Świdniczanka Świdnik nie kryją swoich ambicji. Wiemy, że promocja do wyższej klasy rozgrywkowej nie opiera się tylko na zdobywaniu punktów. Tutaj trzeba mieć zabezpieczone finanse, odpowiednią strukturę, obiekty. Nas na ten moment nie stać na granie w trzeciej lidze.

Ale nie zabronisz zawodnikom wygrywania...

- Dokładnie. Będziemy patrzyli na każdy kolejny mecz i będziemy chcieli wyjść na boisko w celu wygrania. Jak będzie? Zobaczymy po ostatniej kolejce.

Przed rokiem było niemal pewne, że awans wywalczy Tomasovia Tomaszów Lubelski. Teraz zapowiada się dużo bardziej wyrównany wyścig...

- Dokładnie. Będziemy chcieli włączyć się w walkę o czołowe lokaty.

Miejsce na podium weźmiesz w ciemno?

- Oczywiście. Byłby to bardzo dobry wynik jak na Huragan Międzyrzec Podlaski.