W sieci jesteśmy odważniejsi - jest łatwiej napisać na Facebook'u niż powiedzieć face-to- face? Jest. Przecież tak wygodnie jest napisać anonim i w razie pozytywnej odpowiedzi się ujawnić, bo po co się narażać? Wydaje mi się jednak, że ten system powoli ewoluuje - anonimowość staje się passe. Może internetowy świat powoli zastępuje ten prawdziwy i potrzebujemy w nim 'tożsamości'? Może szukamy namiastki czegoś co pozwoli nam usprawiedliwić lenistwo wyjścia do ludzi?
Coraz częściej widzę osoby podpisane imieniem czy nazwiskiem zamiast nicku, bo to daje więcej satysfakcji z dyskusji. Rozmowa - podstawa życia społecznego wymaga kontaktu wzrokowego, wtedy naprawdę wiemy, że ktoś nas słucha, możemy zaobserwować reakcję, i tak dalej.. W tym miejscu pasuje mój ulubiony cytat z Numernabisa:
Do tańca trzeba dwojga. To znaczy najczęściej. No bo czasem to nie. Tylko, że wiesz co to za taniec. Tak to każdy se może.
Inna sprawa, że Internet daje możliwość kreowania nowego, lepszego ja. Rzadko kto przecież chciałby przedstawić się w niekorzystnym świetle (choć to akurat nie reguła - tak, nie wszyscy moi znajomi są normalni). Wszyscy znamy cykl memów 'The facebook version of you / The realistic version of you'. Oczywiście nie wszystkich gwiazd rocka to dotyczy i może nie tak skrajnie to wygląda ale coś na rzeczy jest, prawda?
Ale uwaga! Może się okazać, że ludzie wiedzą o nas więcej niż chcemy! Mogą nas zdemaskować. Co wtedy? Co zrobić, by uniknąć rzezi niewygodnych świadków? A czy ktoś z Was odwiedził zakładkę 'Ustawienia prywatności'?..
Użytkownicy wersji anglojęzycznej mają nową wyszukiwarkę - socjogram. Można tam znaleźć wszystko poruszając się w czterech obszarach: ludzie, zdjęcia, miejsca i zainteresowania. Można będzie zastosować różne filtry - i tu ciekawostka: możemy poprosić (tak, celowo uosabiam) Facebook'a, by wyświetlił filmy obejrzane przez znajomych, języki przez nich opanowane czy na przykład żonatych znajomych którzy lubią 'prostytucja'.
Przykłady braku świadomości w sieci są na tyle powszechne, że chyba nie muszę tłumaczyć.
No ale właśnie - jak to jest w życiu? Hipotetycznie: otrzymujesz zaproszenie do grona znajomych na portalu społecznościowym od osoby, która mieszka kilka domów dalej. Akceptujesz, bo przecież nie chcesz być nieuprzejmy, a w drodze do osiedlowego spożywczaka 'dzień dobry' nie usłyszysz. Kończy się na tym, że czujesz wewnętrzną pustkę.. zostałeś potraktowany jak cyfra.. wręcz zastemplowany.
Czasami się zdarza, że ktoś mi mówi 'Hej, Tomaszek! Toć Ty pod gimbaze się kwalifikujesz z tym tysiącem znajomych!'. Szczerze? Tak, część osób widziałem raz w życiu. Ale! Nie raz było tak, że taka osoba zwraca się do mnie z jakąś prośbą i wiem, że taka osoba też potrafi wyświadczyć przysługę. Kontakty to najważniejsza składowa życia. Skłania mnie to jednak do przemyślenia, czy lepiej mieć więcej czy lepiej mieć lepiej? A w tym miejscu pasuje mój ulubiony cytat z Otisa:
Gdybym miał powiedzieć co cenię w życiu najbardziej powiedziałbym, że ludzi. Ludzi, którzy podali mi pomocną dłoń kiedy sobie nie radziłem, kiedy byłem sam i co ciekawe to właśnie przypadkowe spotkania wpływają na nasze życie. (..) i dziękuję życiu. dziękuję mu. życie to śpiew, życie to taniec, życie to miłość!
Na koniec obrazek, który mnie zastanowił i tchnął do napisania tych paru słów o tym jak to rzeczywistość internetowa (już coraz mniej adekwatnym słowem jest 'wirtualna') coraz bardziej determinuje nasze zachowanie na codzień. Wyobraźmy sobie scenkę czterech dżentelmenów (pierwszy obrazek w galerii):
- Nazwałem to ruchomym obrazem!
- Pierwszy!
- Wesoły!
- Pierwszy.
Jeszcze wydajemy się na tyle świadomi, że nie zachowujemy się w ten sposób w kontakcie osobistym. Czy to się zmieni? Tego nie wiedzą nawet najstarsi Indianie - wszak kiedyś się nie mówiło 'lol' ani nie przechylało głowy podczas uśmiechu :)
PS. Pod każdym artykułem jest taka buzia. Autora tekstu lub zdjęć. Można wejść w profil i lajkować. Tak tylko mówię. Wcale nie mamy wewnętrznego konkursu w redakcji.