To już rok, od kiedy wszyscy dowiedzieli się o Pańskiej zmianie. Jak samopoczucie?
Przed rokiem zmieniło się moje życie i to trwa do dnia dzisiejszego. Co ważne, wszystko dzięki Konradowi Gacy oraz temu, że kiedyś przez przypadek trafiłem do jego centrum odchudzania. Podejmowałem wcześniej wiele prób, nigdy nic z tego nie wychodziło. W końcu udało się. Najważniejsze, że efekty są trwałe. Oczywiście uszkodzony przez nadwagę kręgosłup czy kolana nie zregenerowały się, ale teraz przynajmniej normalnie się poruszam. Wcześniej już nawet chodzić nie mogłem. Teraz zwyczajnie ćwiczę na siłowni według dobranego dla mnie treningu. Zdrowie i samopoczucie zdecydowanie zmieniło się na plus.
Nie kusi Pana, żeby czasem wrócić do starych nawyków?
Nie, nie chcę zmieniać tego co dobre. Nie chcę wracać do tego co było złe. Wszystko polega na zmianie nawyków żywieniowych. Nie oznacza to jednak, że głoduję lub jestem na diecie. W całym tym procesie trzeba przejść trzy etapy. Po pierwsze mieć motywację, potem jest etap pracy właściwej - zrzucania kilogramów, oraz wyprowadzenie z diety, które wielu ludzi pomija. Jeśli przejdzie się te trzy etapy to można utrzymać rezultaty. Przez to nie miałem np. problemów z efektem jojo. To zasługa odpowiedniej diety i odpowiednio dobranych treningów.
Czego potrzeba, żeby tę dietę i dobrane do niej treningi realizować?
Przede wszystkim chęci. Człowiek musi zrozumieć, że chce zmienić swoje życie, bo wiadomo, z niewolnika nie ma pracownika. Późniejszy proces jest już prosty. Co dwa tygodnie mamy konsultacje z ekspertem. Na ten czas dostajemy pełne rozpiski dotyczące diety i ćwiczeń. Treningi można robić na siłowni u siebie w mieście lub nawet w domu.
Dziś mamy piątek. Co Pan je?
Na śniadanie jadłem płatki owsiane z kefirem i suszoną śliwką. Drugie śniadanie to ryba parowana. Jako trzeci posiłek, ze względu na post, również jadłem rybę na parze. Przeważnie jem też wołowinę lub kurczaka. Na kolację zjem zapewne chudy twaróg z jogurtem. Co ważne - cała dieta jest bezsolna.
Można sobie pozwolić na małe oszustwo?
Tak. To nie polega na tym, żeby być całe życie być na diecie. Można zjeść ciastko, szarlotkę czy kawałek tortu. Nie można oczywiście tego robić codziennie, trzeba znać umiar. Warunkiem jest przetrwanie od początku do końca wyprowadzenia z diety. Potem odpowiednio zostają wprowadzane kolejne składniki np. węglowodany.
Co poradziłby Pan osobom, które są w tym samym miejscu, w którym Pan był przed kilkoma laty?
Zgłosić się do centrum Konrada Gacy. Mogę to polecić, bo sam to przeżyłem. A przerabiałem wiele diet. Po pierwszych razach ze 130 kg przytyłem do 230 kg. Pojechałem do centrum bez wiary, ale otrzymałem wsparcie od wszystkich ekspertów, trenerów i współuczestników. Druga rzecz to chęci i samozaparcie. Jeśli w 100 procentach poświęcimy się realizowanemu programowi, to wszystko da się osiągnąć.