reklama
reklama

Staram się nie poddawać melancholii, cieszyć otaczającym światem (ROZMOWA)

Opublikowano:
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Informacje międzyrzeckieSława Przybylska nieustannie zachwyca ogromną klasą i wielką charyzmą. Z artystką pochodzącą z Lubelszczyzny porozmawialiśmy o niespotykanej kondycji fizycznej oraz wspomnieniach z Międzyrzeca Podlaskiego. Mieliśmy do tego okazję podczas spotkania autorskiego nowej książki oraz premiery najnowszej piosenki.
Reklama lokalna
reklama

ROZMOWA ze Sławą Przybylską, legendą polskiej sceny muzycznej

Jesteśmy po premierze Pani najnowszej piosenki, została wydana również książka. Nieprawdopodobne jest to, że jest Pani jedną z ostatnich piosenkarek pokolenia lat 50., która wciąż występuje na scenie. Jaki jest sposób na utrzymywanie tak wspaniałej kondycji?

- Próbowałam namówić jeszcze Irenę Santor, jednak jesteśmy już w takim wieku, że każdemu coś się przytrafia na stare lata. Staram się nie narzekać. Staram się nie poddawać melancholii. Wstaję i cieszę się, że jest jeszcze tyle piękna na świecie. Mimo że jest też tyle zła, tyle wojen, należy dostrzegać to, co dobre. Na złe rzeczy nie mamy wpływu. Trzeba patrzeć na to, co jest piękne.

Podczas spotkania wiele czasu poświęcała Pani Międzyrzecowi Podlaskiemu, miejscowości, w której się Pani urodziła. Czym jest dla Pani ta część Polski?

- Podlasie jest dla mnie bardzo ważne. Międzyrzec, otoczenie, rozśpiewana przyroda. Natomiast jeśli chodzi o sąsiadów, miałam tam w dzieciństwie żydowskich sąsiadów, z którymi spędzałam bardzo dużo czasu. Później, na moich oczach, jednego z nich zastrzelili. Te wspomnienia dziecka są strasznie żywe, nie można się tego pozbyć. To jest trauma i zadra w sercu. Jak tak można...

Później, po wojnie, była Pani pod skrzydłami prof. Stanisława Jedlewskiego w Krzeszowicach...

- Tak, wspaniały człowiek, który stworzył coś na wzór Korczaka. Dzieci same tam rządziły i to było cudowne. Było harcerstwo, śpiewanie, rytmika, taniec. Ja wyrwałam się z Międzyrzeca, gdzie było wtedy strasznie ponuro. Wywozili na Syberię, m.in. mojego 16-letniego brata i wielu mężczyzn, którzy byli w AK. Najpierw na Majdanek, a później na Syberię, gdzie tych ludzi męczyli. I choć jest to tragiczne, to zawsze wspomnienia dziecka są dobre, mimo wszystko. Bo jest miłość - miłość do rodziców, zupełnie inna energia. Więc mimo tego, że było to już bardzo dawno, te wspomnienia zostają na całe życie.

Spodziewała się Pani, że kariera może potoczyć się tak dobrze, urosnąć do tak dużych rozmiarów?

- Ja nie zawsze w to wierzyłam, choć moje śpiewanie było od dziecka - w harcerstwie, w szkole. Później poszłam do Liceum Sztuk Plastycznych i właśnie wtedy śpiew zaczął być dla mnie najważniejszy. Zgłosiłam się na konkurs Polskiego Radia i kiedy zdobyłam nagrodę, dodało mi to wiele odwagi, że to moje śpiewanie może stać się profesją. Oczywiście wiele musiałam się jeszcze nauczyć u prof. Warmińskiej, która była wielką diwą. Wtedy Władysław Szpilman, który był szefem radia, zorganizował roczne studium dla laureatów tego konkursu. Była tam profesor Bardini, same sławy. Potem zaczęło się już profesjonalne śpiewanie. Od momentu, kiedy zaśpiewałam "Pamiętasz, była jesień" do filmu "Pożegnania", gdzie nie przypuszczałam, że ta piosenka stanie się aż tak popularna, zrobiła taką furorę. Dzięki niej stałam się popularna. Potem to już koncertowanie, wyjazdy za granicę...

Pomówmy jeszcze o rodzinnych stronach. Co wyniosła Pani z Międzyrzeca Podlaskiego, ale również Drelowa?

- Ten podlaski zaśpiew jest tym, co wyróżnia tereny, z których pochodzę. Być może teraz się to nieco zmienia, wiele rzeczy w tym momencie się różni, ludzie stają się do siebie bardzo podobni. Jednak za moich czasów ta różnorodność była widoczna. Na wsiach, gdzie moja mama pochodziła z Drelowa, ta serdeczność i gościnność była niepodrabialna. I ta wyjątkowość charakteryzuje piękne miejsca, czyli nasze małe ojczyzny. To się wspomina. Nie stolice, wielkie miasta. Wielkie miasta powinny być na wsi (śmiech - przyp. red.).

Czy zobaczymy Panią jeszcze w Międzyrzecu?

- Mogę tylko bardzo pozdrowić i upewnić, że mój sentyment do Podlasia i okolic, wiosek koło Międzyrzeca, do tych serdeczności i gościnności jest ciągle w moim sercu. Czy pojawię się jeszcze w rodzinnym mieście? Jeśli tylko otrzymam zaproszenie, zrobię to z wielką przyjemnością.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama