reklama
reklama

Rozmowa z Jakubem Świderskim, tuż po debiutanckiej walce na zawodowym ringu

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: KOK Fights

Rozmowa z Jakubem Świderskim, tuż po debiutanckiej walce na zawodowym ringu - Zdjęcie główne

foto KOK Fights

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Informacje międzyrzeckieMiędzyrzeczanin z Red Lion Club - Jakub Świderski, podjął wyzwanie i zawalczył na bardzo mocno obsadzonej gali King of Kings na Litwie. W swoim pojedynku zmierzył się z dużo bardziej doświadczonym zawodnikiem gospodarzy - Ignasem Barysasem. Dla Jakuba była to pierwsza zawodowa walka. Niestety, sędzia w drugiej rundzie podjął decyzję o zakończeniu pojedynku z uwagi na zbyt dużą opuchliznę nogi międzyrzeczanina. Werdykt wzbudził spore kontrowersje nawet wśród litewskich kibiców, dlatego w 2023 roku planowany jest rewanż.
reklama

Dlaczego walka została przerwana?

- Sędzia nie pozwolił na kontynuacje walki przez pojawienie się opuchlizny na mojej stopie. Nic większego się nie stało, mogłem tą stopą poruszać czy na niej skakać. Nie czułem większego bólu. Wiadomo, działała adrenalina, ale nie był to na tyle duży uraz, by nie móc kontynuować walki. Dzień po pojedynku było już niemal wszystko w porządku, opuchlizna co prawda cały czas była, ale nie odczuwałem jakiegoś większego bólu.

Czyli była to wyłącznie decyzja sędziego? Ty mogłeś walczyć w dalszym ciągu?

- Tak, była to decyzja sędziego, który skonsultował się z ratownikiem medycznym. Tyle że ten ratownik nawet nie przyjrzał się nodze, nie dotknął jej, tylko od razu dał lód i mówił, że przyłożyć do nogi... Była to jednak moja pierwsza zawodowa walka, więc nie ma co doszukiwać się tutaj drugiego dna, robić przysłowiowych "dymów".

reklama

Jak oceniasz sam pojedynek do momentu przerwania walki?

- Trzeba przyznać, że w pierwszej rundzie przeciwnik przewyższał mnie siłowo, czułem jego każdy cios. Pod koniec zobaczyłem, że wyraźnie opada z sił, nie był najlepiej przygotowany, dlatego zaznaczyłem swoją obecność kilkoma skutecznymi kombinacjami. Na początku drugiego starcia czułem, że już go mam i krótko mówiąc, zaczynałem go "lać". No ale wtedy przytrafiła się ta kontuzja.

Czym była spowodowana? Wiesz, kiedy mogło się to stać?

- To był tzw. middle kick, który wykonałem na jego gardę. Niestety trafiłem w jego łokieć i prawdopodobnie od tego momentu stopa zaczęła puchnąć.

Barysas od samego początku starał się pokazać, kto jest gospodarzem...

- Tak, starał się wywrzeć na mnie presję, jednak przede wszystkim nie podobały mi się jego nieczyste zagrania, na które sędziowie nawet nie reagowali. Najlepszym przykładem było ewidentne obalenie na samym początku walki, gdzie w tej formule jest to zabronione. Kiedy ja "odwdzięczyłem" mu się kolanem w klinczu, sędzia od razu zwrócił mi uwagę, więc było to trochę nie fair.

reklama

Jak doszło właściwie do tego pojedynku? Kto się do Ciebie zgłosił?

- Świeżo po Mistrzostwach Polski w Siedlcach dowiedziałem się, że szukają dla Barysasa przeciwnika. Przeciwnik znalazł się bardzo szybko. Byłem nim ja.

Nie bałeś się podjąć rękawic, choć było wiadomo, że jest to gwiazda tamtejszej federacji...

- Miałem trochę dylemat, ponieważ po Mistrzostwach Polski moje nogi były trochę okopane i nie zdążyły się odpowiednio zregenerować. Koniec końców postanowiłem wziąć ten pojedynek, bo było to moje marzenie.

Jak wrażenia z Twojej pierwszej, tak dużej międzynarodowej gali?

- Wszystko było na odpowiednim poziomie. Przywitano nas bardzo profesjonalnie, przez cały pobyt czułem się tam dobrze. Była to dla mnie pierwsza tak duża gala, więc nie mam porównania, jednak razem z trenerem byliśmy pod wrażeniem wszystkiego, co się tam działo, całej otoczki towarzyszącej gali.

reklama

W Twoim narożniku stał trener - Wiktor Waszczuk, ale na trybunach zasiadła również grupka kibiców z Polski...

- Z Międzyrzeca przyjechali dopingować mnie moi znajomi, moi bracia, jednak większość kibiców stanowiła grupa litewskich sympatyków sportów walki i samego Barysasa.

Był to Twój pierwszy, ale chyba nie ostatni pojedynek na zawodowym ringu?

- Zdecydowanie tak. Zaraz po walce otrzymaliśmy propozycję kolejnej walki. Jak sam przeciwnik wspominał jeszcze na ringu, chciałby rewanżu, więc prędzej lub później może do niego dość.

Znasz jakieś szczegóły?

- Z tego, co udało nam się dowiedzieć, będzie to w okolicach marca-kwietnia. Wtedy KOK Fights być może zawita nawet do Warszawy.

reklama

Czyli ściany sprzyjałyby już Tobie...

- Tak, fajnie byłoby zaprezentować się na polskiej ziemi, przed polskimi kibicami.

Analizowałeś walki Barysasa przed wyjazdem?

- Nie skupiałem się na jego poprzednich pojedynkach. Podczas przygotowywania robił to mój trener. Nie chciałem zaprzątać sobie głowy, narzucać presji, że może faktycznie Barysas jest mocny i będzie to trudny pojedynek. Ja miałem wejść do ringu i wykonać plan, który według mnie udało się wykonać.

Co uważasz za największy plus z tego wyjazdu?

- Przede wszystkim wyjście ze strefy komfortu. Na niektórych galach można spotkać się z nabijaniem rekordu dla wypromowania danego zawodnika. Ja zobaczyłem, z czym to się je, od razu na najwyższym poziomie. Być może mój przeciwnik myślał, że osoba z zerowym rekordem będzie dla niego łatwą przeprawą, jednak pokazałem w tym pojedynku, że wcale tak nie jest.

Masz jakieś plany na 2023 rok poza galą KOK Fights?

- Planujemy wraz z trenerem zdobywać kolejne "stopnie" w kickboxingu i podnosić swój poziom właśnie w tej formule. Jeśli zdrowie pozwoli, chciałbym walczyć non-stop.

Zamierzasz zmieniać formułę czy pozostaniesz przy K1?

- Walczę w K1 i Muay Thai jak na razie i szczerze mówiąc, na razie nie myślę o zmianie.

Masz kogoś, komu chciałbyś zadedykować pierwszą zawodową walkę?

- Chciałbym podziękować swoim rodzicom, przyjaciołom, którzy zawsze byli przy mnie. Mojemu trenerowi, który również w złych i dobrych momentach jest przy mnie. Wielkie dzięki należą się moim sponsorom i miastu, które pomaga w wypromowaniu mojej osoby. Chciałbym podziękować również sobie, bo wiem, gdzie mógłbym być, a mimo to nie zbaczam z wytyczonej ścieżki i konsekwentnie idę do przodu, z czego jestem bardzo dumny.

Więcej o Międzyrzecu oraz okolicznych gminach w najbliższym wydaniu Wspólnoty Międzyrzeckiej!

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama