Na początku zeszłego sezonu, jeszcze w Klasie B, zespół przejął duet trenerski - Rafał Kwaśniewski i Artur Kwaśniewski. Bracia cioteczni poprowadzili drużynę rezerw Huraganu do awansu i tak naprawdę obecny sezon miał pokazać, na co stać młodych zawodników z Międzyrzeca. Ci, uzupełnieni bardziej doświadczonymi graczami, spisali się nadzwyczaj dobrze, zajmując piąte miejsce po rundzie jesiennej. Jak przekonuje jeden z trenerów, apetyty przed sezonem były nawet większe, jednak o szczegółach opowiada w rozmowie z nami.
ROZMOWA Z Rafałem Kwaśniewskim, trenerem Huraganu II Międzyrzec Podlaski
Stworzyliśmy ciekawy Team Spirit
Udało Wam się osiągnąć wynik ponad stan, czy oczekiwałeś takiego obrotu spraw?
- Powiem szczerze, że przed sezonem założyłem sobie cel, by być w pierwszej trójce. Jesteśmy na piątym, mamy tyle samo punktów co miejsce trzecie i tracimy tylko punkt do wicelidera. Po wycofaniu Rogoźnicy przesuwamy się o pozycję wyżej.
No właśnie, wycofanie Rogo to spory ubytek dla poziomu całych rozgrywek. Zgodzisz się z tym?
- Według mnie ten zespół już dawno powinien grać w lidze okręgowej. Zresztą przed sezonem mówiłem o tym, że jest to najlepszy personalnie zespół, który będzie bił się o najwyższe cele. Początek sezonu mieli słaby tylko ze względu na spore ubytki kadrowe. Kiedy podstawowi zawodnicy wrócili, nie było na nich mocnych, o czym przekonały się chociażby rezerwy Podlasia czy też my.
Mecz, którego żałujesz najbardziej?
- Do dziś wspominam spotkanie z Dębową Kłodą. Wygrywaliśmy tam już 2:0, by ostatecznie przegrać 2:3. Mieliśmy tam wygraną podaną na tacy, a nie udało się dowieźć zwycięstwa. Żałuję, bo gdyby nie strata punktów na trudnym terenie, dziś bylibyśmy wiceliderem.
Uratowaliście za to punkty z Niwą Łomazy...
- Można tak powiedzieć, jednak ja podchodzę do tego trochę inaczej. Nie byliśmy zespołem gorszym, traciliśmy piękne bramki po stałych fragmentach. W końcówce udało się zremisować po bramce Krystiana Kociszewskiego, który został zresztą po to sprowadzony, by strzelać bramki w trudnych momentach. Jeszcze pięć minut i ten mecz udałoby się wygrać (śmiech - przyp. red.).
Najlepszym strzelcem zespołu jest Alex Wróbel. To duże zaskoczenie?
- Duże przede wszystkim dlatego, że w większości meczów wchodził z ławki. Grał niewiele, a nastrzelał większość naszych bramek. U niego największym problemem jest to, że nie trenuje. Gdyby był na każdym treningu, mógłby zakręcić się nawet wokół pierwszej drużyny w czwartej lidze.
Problemem są chyba także dojazdy większości zawodników...
- No właśnie zobaczymy, bo kilku chłopaków pracuje lub uczy się poza Międzyrzecem i bardzo często mam ich dostępnych tylko na piątkowych treningach. O ile w ogóle uda im się przyjechać na weekend. Sytuacja dotyczy m.in. Michała Uchymiaka i Adama Nestorowicza, którzy swego czasu trenowali przecież w zespole Damiana Panka. Bardzo ważni zawodnicy, jednak bez treningów czasami ciężko wystawić ich w pierwszym składzie.
Prowadzisz zespół wspólnie ze swoim bratem, Arturem Kwaśniewskim. To chyba duże ułatwienie mieć obok siebie kogoś z przeszłością czwartoligową?
- Tak, Artur to wciąż kawał zawodnika. Prowadzenie zespołu we dwóch to również duże udogodnienie. Treningi dzięki temu możemy prowadzić na dużo wyższej intensywności. W meczach bardzo często bywało tak, że Artur zaczynał spotkania od pierwszej minuty, a ja wchodziłem po przerwie za niego. Dzięki temu któryś z nas mógł prowadzić zespół z wysokości ławki. To bardzo dobre rozwiązanie, ponieważ z boiska niektórych rzeczy po prostu nie da się zauważyć.
Najbardziej doświadczonym zawodnikiem jest Karol Golec. Przez wielu uważany za człowieka od atmosfery, jednak w rundzie jesiennej był najlepszym asystentem drużyny...
- Najbardziej budujący zawodnik w zespole! Jego doświadczenie jest nieocenione. Potrafi wyjść sam na sam i oddać piłkę młodszemu koledze, by ten strzelił bramkę. Buduje morale zespołu jak nikt inny.
Można powiedzieć, że macie zespół walczaków?
- Większość z nas pochodzi z Międzyrzeca i każdy po porażce odczuwa to samo. Jest nam po prostu wstyd, kiedy przegramy. Na mecze przychodzi wielu kibiców i chcemy pokazać się z jak najlepszej strony, więc walczymy ile sił w nogach. Czasami się nie udaje, jednak dużo lepiej jest się spotkać następnego dnia z kibicem po wygranym meczu, porozmawiać o pewnych mankamentach niż później słuchać, że przegrali, bo dzień wcześniej wszyscy pewnie byli na imprezie. Jeśli jest taka sytuacja, dany zawodnik po prostu rozpoczyna mecz na ławce.
Skorzystaliście również kilka razy z zawodników z pierwszego składu. Czy to ułatwia pracę?
- Tak, z pewnością indywidualnie chłopaki prezentują się zdecydowanie lepiej od większości naszego zespołu. Michał Nowosz czy Władek Pniewski dodawali nam pewności. Trzeba jednak pamiętać, że Ci zawodnicy rzadko z nami trenują, więc jeśli przez tydzień przygotowujemy się pod konkretnego rywala, to oni nie zawsze mogą czuć się w pewnych schematach odpowiednio.
Ze względu na sytuację na Ukrainie, w trakcie sezonu doszło do Waszego zespołu również kilku zagranicznych zawodników. Skorzystacie z nich również wiosną?
- Każdy z nich pokazał się z dobrej strony, więc będą grać dalej. Najmłodszy z nich ma dopiero 18 lat, więc wrócił teraz do domu, by pozaliczać wszystkie egzaminy w szkole. Wysyła mi jednak codziennie raporty z treningów indywidualnych. To bardzo budujące, kiedy widać, że przyjezdny pokazuje takie zaangażowanie. Czekamy na niego i liczymy, że pomoże w walce o najwyższe cele.
Czy ktoś nowy również w nich pomoże? Planujecie jakieś wzmocnienia?
- Bardzo prawdopodobny jest powrót Piotrka Wojtczuka do Huraganu. Mamy wielu napastników, jednak ktoś z przeszłością czwartoligową zawsze jest na wagę złota. Gdyby nie kontuzje, Piotrek grałby pewnie gdzieś wyżej, jednak bardzo się cieszę, że trafi akurat do nas i znów będzie miał okazję stworzyć duet z "Krystkiem".
Rozmawialiście z kimś jeszcze?
- Byliśmy po słowie z kilkoma chłopakami z Rogo, jednak podjęli decyzję o tym, by kontynuować przygodę w innych klubach. Prawdopodobnie będą to rezerwy Podlasia. Ja jestem jednak zadowolony z obecnej kadry, nikogo nam nie brakuje, kadra jest szeroka. Nic, tylko trenować i walczyć o kolejne punkty.
Plany na wiosnę?
- Treningi rozpoczynamy 14 stycznia. Bardzo chciałbym skończyć sezon w pierwszej trójce, jednak do tego potrzebna jest przede wszystkim wysoka frekwencja na treningach. Porozmawiamy, podejmiemy wspólne decyzje i mam nadzieję, że uda się osiągnąć korzystny wynik na koniec sezonu.
Więcej o Międzyrzecu oraz okolicznych gminach w najbliższym wydaniu Wspólnoty Międzyrzeckiej!
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.