ROZMOWA Z Karoliną Kieruczenko, trenerką UKS Dwójka
Chciałabym, by były wspaniałymi kobietami!
Takiej grupy w Międzyrzecu jeszcze nie było. Jaki jest jej cel?
- Przede wszystkim chcę stworzyć możliwość rozwoju dziewczyn. Wiem, że jest dużo fajnych zawodniczek, które chcą grać, a nie mają możliwości. Na WF-ie z chłopakami nie zawsze mają odwagę. Poza tym wiem, że piłka nożna na lekcjach WF, zwłaszcza wśród dziewczyn, jest dyscypliną niszową. Nie dziwię się, bo na całą klasę jest jedna czy dwie, które chcą grać i właśnie z myślą o nich chciałabym stworzyć grupę. Dziewczyny nie boją się piłki nożnej i to nie jest tak, że "nie są stworzone" do piłki. Im po prostu nie daje się możliwości poznania własnych sił.
Podczas jednego z ostatnich turniejów wspominałaś, że piłka nożna jest kobietą. Można powiedzieć, że pomysł stworzenia tej grupy jest Twoim "dzieckiem"?
- Dzieci mam dwoje - Kubę i Helenę (śmiech - przyp. red.). Ale szczerze, taki pomysł chodził mi po głowie już jakiś czas. Chyba takim bodźcem była moja córka. Hela nie widzi świata poza piłką, to jest jej pasja. Wiadomo, ma 8 lat, będzie miała jeszcze tysiąc pomysłów na siebie. Ale jej zapał trochę mnie zmobilizował. A też może moje niespełnione marzenie. Chcę je w ten sposób zrealizować. Po prostu mam takie zdanie, że zawsze trzeba próbować, dać możliwość wyboru. Nic na siłę, warto dać szansę, a każdy zdecyduje czy chce skorzystać. Dzieciakom trzeba dać wiele opcji do wyboru, żeby mogły sprawdzić w czym się odnajdą, w czym są dobre, co je cieszy. Nigdy w życiu nie sądziłam, że piłka będzie moją pasją, że się w tym odnajdę. Gdybyś zapytał mnie pięć lat temu czy będę prowadzić zespół, zaczęłabym się głośno śmiać. A teraz nie wyobrażam sobie życia bez dzieciaków, treningów i turniejów. Dostałam szansę i ją wykorzystałam. Proste. I taką szansę chcę dać dziewczynom.
Z Międzyrzeca pochodzi Reprezentantka Polski Agnieszka Jędrzejewicz. Widzisz w tych młodych dziewczynkach kogoś, kto pójdzie w jej ślady?
- Każdy idzie swoją drogą. Aga ma swoją świetną ścieżkę i mam nadzieję, że choć pół drogi przejdą moje dziewczyny. Mam w tym momencie 6 dziewczyn, każda jest inna, każda ma inny potencjał. Helena jest lewonożna, więc jest dużym diamentem i ogromnym atutem drużyny. Oliwia Cep jest fenomenalna na bramce, od początku jest w drużynie z chłopakami, dlatego jest twardą zawodniczką, z mocnym charakterem. Amelka - skromna dziewczyna, która dołączyła do drużyny nie tak dawno i robi ogromne postępy. Wiktoria - istna petarda na boisku. Zośka, która charakterem może obdzielić niejednego chłopaka. Lena - fajna zadziora, kiwnie, odbierze piłkę, zagra dokładne podanie. I wiesz co jest fajne? Na treningu, kiedy pozwalam żeby sami wybierali drużyny do gierki, dziewczyny nie zostają na końcu! Chłopcy chcą z nimi grać! Dla ich rozwoju to świetna sprawa.
Treningi łączone z chłopakami czy oddzielna grupa dziewczynek?
- Docelowo jestem w stanie poświęcić swój czas i zrobić oddzielne treningi, ale musi być co najmniej 12-14 dziewczyn. Muszę mieć z kim prowadzić zajęcia, w okresie jesiennym i zimowym, kiedy dodatkowo dochodzi sezon chorobowy. Póki co, dziewczyny trenują z chłopakami. Chciałabym żeby przestały bać się piłki nożnej. Wiem, że w "żeńskim" gronie będzie łatwiej. Jestem też przekonana, że może się narodzić wiele pięknych przyjaźni na całe życie. Nic tak nie łączy jak wspólna pasja, wyjazdy, turnieje. Liczę, że dziewczyny zaczną spełniać swoje marzenia!
Praca z dziewczynkami łatwiejsza? Dostrzegasz jakieś różnice w zachowaniach w porównaniu z chłopakami?
- Bardzo trudne pytanie. Dziewczyny, kobiety ogólnie, jesteśmy skomplikowane (śmiech - przyp. red.). U chłopaków wszystko jest biało-czarne! Jest gol i koniec. Czasami się pokłócą, czasami szarpną za koszulkę, ale po meczu zapomną o wszystkim i w szatni jest sztama. A dziewczyny... Wiadomo, zdarzają się foszki, większe i mniejsze, ale to kwestia ułożenia relacji. Dziewczyny na pewno są mentalnie inne niż chłopacy, wrażliwsze na krytykę, porażkę. Tu właśnie buduje się charakter - przez sport, wygraną i przegraną. Nikt nie twierdzi, że ta praca będzie lekka, ale gdzie jest lekko? Mimo że jesteśmy wrażliwe, możemy więcej.
Nasz region posiada spore tradycje, jeśli chodzi o kobiecy futbol. Bialskie PSW grało przecież w Ekstralidze. Wiem, że to wróżenie z fusów, ale czy UKS Dwójka doczeka się seniorskiej drużyny kobiet?
- Oho, pytanie za 100 punktów. Absolutnie nie wybiegam tak myślami. Póki co chcę stworzyć grupę fajnych dziewczyn, zaprzyjaźnionych, mających wspólny cel. A co będzie? Kto to wie? To byłoby tak niesamowite jak lot w kosmos. Pewnie, gdyby tak się stało, że byłaby tu drużyna żeńska, byłabym najszczęśliwszą kobietą na świecie. Ale musi upłynąć wiele lat, wiele okoliczności musi sprzyjać. Przede wszystkim władze miasta, działacze piłki nożnej na naszym terenie. Wiem jakie mam nazwisko i co się z tym wiąże. Wiele kłód jest rzucanych pod nogi, ale im wyższe kłody, tym większa satysfakcja. Ostatnio byłam na turnieju w Sokołowie, byłam jedyną trenerką na turnieju, dookoła sami faceci. W naszym okręgu są trzy trenerki. Piłka nożna jest z góry zarezerwowana dla facetów, chciałabym żeby kiedyś ten trend się odwrócił. Może kiedyś moje dziewczyny zostaną trenerkami? Chyba z tego byłabym najbardziej dumna.
Czym dla Ciebie jest stworzenie tej grupy?
- Planem na 2023. Oczywiście, nic na siłę. Teraz dam dopiero wodę na młyn, jak mi się nie uda. Niektórzy będą zacierać ręce. Ale nie będę się poddawać. Nabór dziewczyn będzie cały rok. Kiedy się zdecydują, będą mogły dołączyć. Nawet jeśli nie uda mi się stworzyć oddzielnej sekcji dziewczyn, żyje się dalej, trenuje się dalej. Jest to jakieś marzenie, plan. Uda się to cudownie, nie - trudno. Piłka dalej w grze.
Jak rodzice dziewczynek zapatrują się na ich pasję? Do niedawna dziewczyny kojarzyły się z innymi sportami, teraz na boisku można spotkać ich coraz więcej.
- Mam cudownych rodziców dziewczyn. Wspierają, chętnie przywożą na treningi, dziewczyny bardzo rzadko opuszczają zajęcia. Kiedyś było takie przekonanie - "nie graj w nogę, bo będziesz miała krzywe albo sine nogi". Takie było myślenie mojej mamy i wielu mam z dawnych lat. Marzeniem każdej mamy był balet i nauka gry na pianinie. Czasy się zmieniły, mental się zmienił, świat również. Jeszcze pewnie upłynie wiek, zanim dziewczyny będą w piłce traktowane na równi. Ale może właśnie jeśli zaczniemy od własnego podwórka, oddolnie zmieniać podejście, to za parę lat coś się zmieni? Widzę po swoich dziewczynach, one nie mają żadnych kompleksów! Jest zawodnik, mam zabrać piłkę, zagrać i strzelić gola. Krótko. Wiem, że stereotypów nie zmieni się z dnia na dzień, ale wiem, że w kobietach jest taki potencjał, o jakim nie śniło się nikomu.
Jaki był odzew tak zwanego "środowiska" na utworzenie tej grupy? Doszły do Ciebie jakieś głosy z innych klubów?
- Cisza. Wiesz, tej grupy jeszcze nie ma, więc trudno mówić o współpracy. Boję się, że jesteśmy zbyt małą społecznością żeby to się udało. Ale trzeba powalczyć.
Czy są organizowane turnieje wyłącznie dla dziewczynek? Wybieracie się?
- Właśnie dostaliśmy zaproszenie do Puław, na turniej samych dziewczyn. Jeśli udałoby mi się z tą grupą, to gwarantuje Ci, że będziesz pisał o takich turniejach organizowanych przez nas. Nie chcę żeby dziewczyny walczyły tylko z dziewczynkami, niech się ogrywają i nawet przegrywają z chłopakami. To będzie dla nich dobra lekcja. Zgłosiłam dziewczyny na turniej w Radzyniu z chłopakami. Jedziemy na dwa składy. Przegramy - trudno. Mamy lekcje i wnioski do dalszej pracy. Uda się wygrać mecz - gwarantuję, że takich łez radości nie zobaczy się nigdzie indziej. Graliśmy sparing z Radzyniem. Amelka strzeliła pięknego gola, rozpłakała się i biegła przez całe boisko, żeby przytulić się do mnie. Obie płakałyśmy. To są emocje, tak spełnia się marzenia, tak rodzi się pasja. Wiele razy płakałam po wygranych karnych, po wygranym turnieju, ale pierwszy raz po strzelonym golu. To właśnie dla mnie jest najpiękniejsze w pracy z dzieciakami.
Co możesz nazwać sukcesem obecnej drużyny? Udało im się zdobyć już jakiś tytuł? Czy w tym momencie jest to sprawą drugorzędną i najważniejsze, by cieszyły się grą?
- Zabraniam liczyć bramki, a liczę dobre podania, odbiory piłki. Wynik to tylko liczby. To co udało się wypracować, to co udało się zrealizować, zostaje. Pamiętam w tamtym roku, wygraliśmy turniej u siebie, a za jakiś czas pojechaliśmy na turniej do Parczewa - piąte miejsce. Taki jest właśnie sport, zwłaszcza dziecięcy. Patrzmy na całokształt. W tym roku dziewczyny zajęły piąte miejsce na Santa Cup. Ktoś powie - piąte na osiem drużyn. Co to za drużyna, co to za trener. A czy ktoś popatrzy na to, że te dziewczyny w ogóle grają? Dla mnie porażka to podcięcie skrzydeł, żeby lepiej rosły. Sukces tej drużyny, to frekwencja na treningach i to, że razem spędzamy czas.
Co chciałabyś z tymi dziewczynami osiągnąć? Patrzymy pięć lat do przodu i widzimy sekcję dziewczyn UKS Dwójka w...
- Zbliżam się nieuchronnie do czterdziestki. Trzeba będzie w końcu zakończyć tę piłkarską przygodę. Stworzenie takiej grupy i rozegranie choć jednego sezonu to byłaby wisienka na torcie i fajne zakończenie pracy. Moim marzeniem byłoby pojechanie na mecz do Białej lub Łęcznej i obejrzenie moich dziewczyn na boisku. Chciałabym o moich dziewczynkach przeczytać w gazecie. To nie tylko tyczy się ich, mam też fantastycznych chłopaków, którym życzę kariery Lewandowskiego. To co jest moim największym marzeniem, to żeby były wspaniałymi kobietami! Spełnione, szczęśliwe, z poczuciem, że przeszły przez dzieciństwo z pasją. Sport kształtuje charakter, porażka i sukces buduje. Chciałabym, żeby dziewczyny w UKS Dwójka były silne w pierwszej lidze! Wiesz jaki to byłby sukces naszego miasta? Taka drużyna? Życzę tego sobie i dziewczynom.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.