reklama
reklama

"Książka o największym skarbie gminy Międzyrzec - jej mieszkańcach" (ROZMOWA)

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

"Książka o największym skarbie gminy Międzyrzec - jej mieszkańcach" (ROZMOWA) - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Informacje międzyrzeckiePodczas premiery książki "50 lat Gminy Międzyrzec Podlaski" porozmawialiśmy z autorkami tej pozycji - dyrektor Publicznej Szkoły Podstawowej w Rzeczycy - Moniką Swórską oraz dyrektor Gminnej Biblioteki Publicznej w Międzyrzecu Podlaskim z siedzibą w Wysokim - Magdaleną Chodzińską. Jakie refleksje miały nam do przekazania?
Reklama lokalna
reklama

ROZMOWA Z Moniką Swórską

Co każdy czytelnik może znaleźć w publikacji liczącej blisko 400 stron?

- Książka tak naprawdę jest jedną wielką ciekawostką. Oprócz tego, że możemy się z niej dowiedzieć, w jaki sposób mieszkańcy Tłuśćca wyrabiali cegły (podzielił się tym z nami jeden z mieszkańców, który przedstawił dosłownie cały proces wytwarzania cegły, od wydobywania gliny przez proces wypalania, właściwie zdradził pewną tajemnicę). Są tutaj także zdjęcia, które do tej pory nigdy nie były opublikowane, zdjęcia przedstawiające pranie w latach siedemdziesiątych, prace w gospodarstwie związane z wykonywaniem młócki czy omłotów. Możemy zobaczyć pracę tych ludzi. Na jednym ze zdjęć, bodajże w miejscowości Przychody, utrwalony jest żuraw.

Wiele historycznych zdjęć, nie było pewnie łatwo się do nich dostać?

- Wbrew pozorom, wręcz przeciwnie. Strychy mieszkańców gminy skrywają wiele skarbów, w tym właśnie takich zdjęć. W książce możemy znaleźć m.in. klasę z 1964 roku z wychowawczynią, Panią Plewką. Jesteśmy w stanie odtworzyć wszystkich uczniów należących do tej klasy. Kolejna ciekawostka to Kolonia Wolańska - miejscowość, w której według danych statystycznych zameldowany jest tylko jeden mieszkaniec. Możemy zobaczyć zdjęcia z miejscowości Manie, na których utrwalona jest budowa fundamentów kościoła późniejszej parafii. Na jednym ze zdjęć, wykonanym przez prywatnego posiadacza aparatu, widzimy biskupa Jana Mazura.

Można powiedzieć, że czytanie, przeglądanie tej publikacji, jest jak odkrywanie skarbu?

- Ta książka jest skarbem. Jak we wstępie zaznaczył wójt gminy Międzyrzec - Krzysztof Adamowicz, ta książka jest opowieścią o największym skarbie gminy Międzyrzec Podlaski, czyli jej mieszkańcach. Faktycznie tak jest. Książka o mieszkańcach, o których być może nigdy byśmy się nie dowiedzieli, bo informacji o ich działalności nigdy nie znajdziemy na Facebooku. Dla mnie praca przy książce była swego rodzaju misją. Mam świadomość, że jeśli nie opowie o tym moje pokolenie, które pamięta historie z opowieści rodziców czy dziadków, to nie zrobią tego na pewno nasze dzieci, które informacji poszukują w internecie.

Rodzi się właśnie pytanie, czy poza formą drukowaną, to wydawnictwo trafi także w formie elektronicznej do internetu?

- Szczerze mówiąc, nie zastanawialiśmy się nad tym. Obwarowania projektowe powodowały, że jest to druk zwarty, druk papierowy. Również projekt nazywał się "50 lat Gminy Międzyrzec Podlaski - książka". Przychylność, z którą dzisiaj, podczas premiery się spotykamy, być może rodzi zapotrzebowanie i konieczność docierania do coraz to nowego odbiorcy za pomocą nowych mediów. Nie mówimy "nie", chociaż kiedy pracowaliśmy nad opracowaniem książki "Wieś Przychody - ludzie i miejsca" Kamila Jędruchniewicza, powiedziałam wtedy, że to ostatni raz. Pojawiła się kolejna pozycja, dziś mówię, że chyba też ostatni raz, ale co będzie dalej - zobaczymy.

ROZMOWA Z Magdaleną Chodzińską

Zespół redakcyjny składał się głównie z pracowników gminnej biblioteki. Jakie zadania mieli przydzielone, na czym polegał ich wkład w tę książkę?

- Cały zespół redakcyjny włożył bardzo dużo pracy w tę publikację. Pracownicy biblioteki z racji codziennej pracy w różnych miejscach w gminie znają dobrze swoje środowiska. To oni w głównej mierze rozmawiali z ludźmi, pozyskiwali informacje, docierali do osób, które chciały podzielić się wiedzą o konkretnych miejscowościach. Podzieliliśmy gminę między poszczególne osoby zespołu redakcyjnego, które najlepiej „czuły się” w danej miejscowości. Ale to też nie tak, że pracowaliśmy indywidualnie – robiliśmy sobie podzespoły. W kolejnym etapie trzeba było dokonać pierwszej i kolejnej selekcji tego materiału, wyjaśnić pojawiające się wątpliwości i nieścisłości - to też było zadanie każdej z osób (grup), która odpowiadała za daną miejscowość. Za nadanie ostatecznego kształtu tekstom, dokonanie wyboru co zostanie umieszczone, a co nie oraz opracowanie pierwszej części publikacji odpowiedzialność wzięłam ja i Monika Swórska. Jestem dumna, że podjęliśmy się wyzwania napisania książki „50 lat Gminy Międzyrzec Podlaski”. Jestem dumna z całego zespołu redakcyjnego, bo to nie było łatwe wyzwanie. 

Co było najtrudniejsze podczas tworzenia publikacji? Lista mieszkańców gminy, którzy udostępnili zdjęcia lub historyczne informacje jest imponująca. Zebranie wszystkiego w całość nie należało chyba do najłatwiejszych części tworzenia książki?

- Lista tych, którzy mają swój wkład w tę książkę rzeczywiście jest imponująca. To piękne, że ludzie są otwarci i wspierający, że chcą się dzielić. Bezcenne jest też to, że pracując przy publikacji zyskaliśmy wielu nowych przyjaciół i otworzyły się przed nami nowe możliwość. To taki wspaniały efekt uboczny realizacji tego projektu.  
Najtrudniejsze były momenty, kiedy nie mogliśmy dotrzeć do informacji o danej miejscowości. Kiedy słyszeliśmy „nie wiem, „nie pamiętam”, „nie mam na to czasu”. Były to pojedyncze sytuacje ale one powodowały duży dyskomfort. Z kolei z drugiej strony trudnym zadaniem było też dokonanie wyboru treści, które umieścimy w publikacji. Przy zdecydowanej większości miejscowości dotarliśmy do bardzo wielu informacji. Ludzie chętnie dzielili się wiedzą, opowiadali, przekazywali zdjęcia, a książka wszystkiego pomieścić nie mogła. Z założenia miała mieć 300 stron, ma 364, a z tego co zebraliśmy mogłoby być co najmniej dwie takie publikacje. Jeśli chodzi o zebranie wszystkiego w całość rzeczywiście było to wyzwaniem. Tak naprawdę w każdej miejscowości życie toczyło się podobne, podobne zmiany zachodziły, podobne wartości prezentowali ludzie, podobne mieli cele i dążenia. Mówili o tym, bo to było dla nich ważne. W książce w bardzo wielu miejscach mowa jest o czynie społecznym, wspólnych inicjatywach i staraniach, o tym, że ludzie uzupełniali się wzajemnie, żyli w „symbiozie”. Ale chcieliśmy też, by w tej publikacji było jak najmniej powtarzalności. Dokonując wyboru treści staraliśmy się wyłuskać z każdej miejscowości „perełki”.

Z gminą Międzyrzec jest Pani związana od wielu lat. Czy podczas tworzenia "50 lat Gminy Międzyrzec Podlaski" odkryła Pani coś nowego, coś szczególnie Panią zaskoczyło?

- Z Gminą Międzyrzec Podlaski związana jestem od początku swojego istnienia. Tu się urodziłam, spędziłam swoje wspaniałe dzieciństwo i tu dorastałam. W wielu wydarzeniach, o których pisaliśmy w książce brałam udział, pamiętam je. A czy odkryłam coś nowego podczas tworzenia książki? Na pewno tak, jednak najbardziej wróciły wspomnienia, bardzo wiele obrazów z dawnych lat i ekscytacja nimi. W ciągu tych 50 lat gmina bardzo się rozwinęła. Niewyobrażalna ilość inwestycji, pozyskanych środków zewnętrznych, zrealizowanych projektów, przemian, unowocześnień, aktywności ludzi – ogrom tego zebrany w całość był dla mnie chyba największym zaskoczeniem.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama