reklama
reklama

Święta wywrócone do góry nogami. Filip z Międzyrzeca wraz z Rafałem spędzą je na Bali

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Święta wywrócone do góry nogami. Filip z Międzyrzeca wraz z Rafałem spędzą je na Bali - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Informacje międzyrzeckie Zamiast choinki - święta kilka razy w miesiącu, zamiast karpia oraz pierogów z kapustą i grzybami - smocze owoce i ryż z kurczakiem, a zamiast św. Mikołaja - wycieczka na Bali, gdzie spędzą najbliższe święta. Filip Kwaśniewski z Międzyrzeca Podlaskiego oraz Rafał Capała z Dysa koło Lublina, postanowili wybrać się w nieznane, by koniec 2022 oraz znaczną część 2023 roku spędzić na Bali. W rozmowie z nami opowiadają o różnicach między tamtejszymi mieszkańcami i Polakami, a także o wielu innych historiach, które już ich spotkały.
reklama

Całą rozmowę znajdziecie w jutrzejszej Wspólnocie. Wywiad będzie dostępny w każdym lokalnym wydaniu Wspólnoty, nie tylko w Międzyrzeckiej. Zachęcamy do lektury! Fragment dostępny poniżej:

Skąd pomysł na wylot w tak odległe miejsce? Jak w ogóle na siebie wpadliście?

Rafał: Poznaliśmy się jakieś cztery lata temu i połączyła nas chęć pracy za barem. Uczestniczyliśmy w kursie barmańskim w Lublinie, później przez chwilę pracowaliśmy razem, ale kontakt się urwał. W ostatnim czasie nie mieliśmy nawet kontaktu przez blisko trzy lata i podczas ostatnich wakacji, gdzie pracowaliśmy, nasze drogi znowu się zeszły w Jastarni. Zupełnie przypadkiem, bo nie planowaliśmy się tam spotkać. Przez cztery miesiące mieszkaliśmy w jednej przyczepie kempingowej i właśnie tam zrodził się pomysł tej szalonej akcji. Obaj marzyliśmy zawsze o tym, by spędzić zimę poza Polską. Miało być ciepło, więc padło na Bali. I w taki oto sposób wylądowaliśmy tutaj na ponad 100 dni.

Jaki jest Wasz cel tej podróży? Będą to wyłącznie wakacje czy macie jakieś inne plany związane z pobytem na Bali?

Filip: Nastawiliśmy się tylko na wakacje, mieliśmy odłożone pieniądze, więc nie mamy też parcia na pracę. W przeliczeniu na balijską walutę, jesteśmy tutaj milionerami. Nie mamy też dużych wymagań, nawet jeśli chodzi o standard mieszkaniowy. Oczywiście, od czasu do czasu zdarzy nam się wyjść, by zjeść coś zbliżonego do europejskiego jedzenia, jednak wybraliśmy specjalnie akurat Bali, by nie tylko odpocząć, ale również wyciszyć się, znaleźć balans między ciałem, a duchem. Sposób na odnalezienie siebie. Ludzie na Bali żyją naprawdę bardzo skromnie, a potrafią cieszyć się każdą chwilą. Też chcielibyśmy to w sobie odkryć.

R: Zdążyliśmy wyrobić już codzienną rutynę, która skupia na sobie nie tylko ćwiczenia, ale także czytanie książek, zgłębianie wiedzy o tym miejscu czy różne inne czynności, które będą sprawiały, że do Polski wrócimy jako trochę inni ludzie. Sporo ćwiczymy i bardzo dużo medytujemy.

W jaki sposób świętują tamtejsi mieszkańcy? 

F: Na samej wyspie główną religią jest hinduizm, ale w pozostałych częściach Indonezji panuje Islam. Hinduizm to bardzo skomplikowana religia, gdzie świętowanie zależy też od samych regionów Bali. Balijczycy wyznają odłam hinduizmu, o nazwie Agama Tirtha, czyli "religię świętej wody". Jeśli chodzi o obrzędy i święta, jest ich mnóstwo i są bardzo zróżnicowane w poszczególnych regionach wyspy. W miejscu, w którym jesteśmy, świętowanie trwa niemal bez przerwy. Co chwila słychać jakieś pieśni, a niemal przy każdym domu, na takich altanach widać małe świątynie. Większość mieszkańców ma ołtarzyki na własnych podwórkach. Ciekawostką były dla nas małe koszyczki z liści palmowych, w których mieszkańcy gromadzili przeróżne dary. Były tam jakieś ciasteczka, kadzidełka, banany, często również papierosy. Okazało się, że mieszkańcy Bali przygotowują to dla złych duchów. Uznają taką równowagę w przyrodzie, przez co obdarowują zarówno tych złych, jak i Bogów. Wierzą, że jeśli zły duch otrzyma podarki przed wejściem do domu, zabierze to wszystko i nie będzie ich prześladował. Bogowie swoje dary otrzymują przy ołtarzach, a złe duchy po swój koszyk mogą zgłosić się gdzieś w okolicy domu, najczęściej pozostawiony na ziemi.

Są jeszcze jakieś różnice?

R: Przede wszystkim na drogach. W Polsce zaostrzono teraz kary za to, że jeśli nie wpuścisz pieszego na pasy, otrzymasz surowy mandat. Na Bali pieszy nie ma zbyt wiele do powiedzenia. Musi czekać na to, aż większy przejedzie, by on mógł bezpiecznie przejść przez ulicę. Na drogach jest to samo. Pierwszeństwo ma przede wszystkim większy lub ten, który jako pierwszy zatrąbi. Mieliśmy nawet taką sytuację, że jadąc skuterem, z przyzwyczajenia zatrzymaliśmy się przed przejściem. Jest ich tutaj niewiele, ale tym razem akurat było. Pieszy zdziwiony patrzył się na nas, oczywiście dziękował, ale mimo wszystko musiał poczekać na kolejne skutery, który były za nami i zaczęły nas wyprzedzać. Poruszanie tutaj nie należy do najbezpieczniejszych rzeczy, zdecydowanie. Ludzie potrafią całą rodziną jeździć na jednym skuterze, zabierając ze sobą przy okazji psa. Może się to wydawać abstrakcyjne, jednak tak właśnie jest.

Wszystko jest też tutaj miniaturowe. Lody czy butelki przeróżnych napojów są średnio o połowę mniejsze, niż w Polsce. Porcje jedzenia również. Pewnie dlatego, że jest to jednak nacja dość niska. Najlepszym potwierdzeniem - mój barber, który stojąc, był równy ze mną, gdy siedziałem.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama